Recenzja Salomon Pulsar Trail Pro Ciele – nie tylko dla biegaczy "pro"
Salomon Pulsar Trail Pro zadebiutował na rynku w połowie maja wraz z premierą nowej kolekcji Salomon x Ciele. Limitowanej edycji butów, która powstała we współpracy z kanadyjskim Ciele Athletics (obok trailowego modelu pojawił się również asfaltowy Phantasm).
Choć dodatek w nazwie “Pro” może od razu sugerować model dla czołowych trailowych zawodników, to spokojnie, to buty dla zdecydowanie szerszego grona biegaczy. To bardziej treningowa odsłona S/Lab Pulsar (dla tych, którzy znają szerzej ofertę produktów marki Salomon).
Pulsar Trail Pro trafiły do mnie na kilka dni przed premierą. W ostatnich tygodniach miałam okazję sprawdzać je na ścieżkach w Borach Tucholskich, bardziej wymagających szlakach Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego, a także przemierzać górskie – głównie skaliste "drogi". Biegowo, ale i trekkingowo, łącznie na liczniku mają ok. 160 km. Jakie są moje wrażenia? Dla kogo model? O tym poniżej.
Dane techniczne Salomon Pulsar Trail Pro x Ciele
- Waga: 270 g
- Drop: 6 mm
- Wysokość podeszwy: 31/25 mm
- Głębokość bieżnika: 3,5 mm

Pierwsze wrażenia
Kwestie wizualne to zawsze rzecz gustu, mi wygląd Pulsar Tail Pro powstały w kolaboracji z Ciele od razu się spodobał. Salomon wspomina o inspiracji – zwierzęcej naturze, w tym przypadku zebry, stąd czarne paski, ale mi zwyczajnie w pierwszej kolejności skojarzyły się z barwami wschodów i zachodów słońca, które szczególnie lubię łapać w obiektywie aparatu. Czerwień połączona z czernią, do tego bardziej fluorescencyjny pomarańcz na prawym czubku buta i róż na lewym w taki krajobraz mógł się w pełni wkomponować, a barwny zachód miałam nadzieję akurat w planie podziwiać w terenie.

Model Pulsar Trail trafił do mnie bowiem dość niespodziewanie w piątkowe popołudnie, kiedy to plecak czekał już spakowany, aby spędzić weekend w terenie, gdzieś na ścieżkach Borów Tucholskich. Postanowiłam zaryzykować i zabrać je ze sobą, w końcu nie był to start w zawodach, a bardziej weekendowy, aktywny wypad.
Jak wiadomo – kolorystyka nie biega. Pierwsze przymiarki na szczęście były równie pozytywne. W nowościach rynkowych czasami bolączką bywa dobór rozmiaru, tutaj standardowa rozmiarówka jaką mam w butach Salomon się sprawdziła [sprawdź: jak dobrać rozmiar butów do biegania].
Po założeniu od razu dało się wyczuć komfort. Wyraźnie wyczuwalną amortyzację, dość sprężystą. Nie w postaci zapadającej się gąbki, ani nie twardą, wyważoną w idealny sposób. Dla osób znających model Ultra Glide (nie będę ukrywać, że bardzo go lubię), w Pulsar Trail znajdziemy dokładnie taką samą piankę Energy Surge: amortyzującą, lekką i sprężystą. Przyjazną dla tych, co szukają komfortu, ale niekoniecznie takiego “kapciowatego”.
Po założeniu dało się również wyczuć kołyskową konstrukcję buta. Salomon nazywa ją Rocker Raverse Camber, uniesienie palców jest widoczne. Kołyskowy charakter coraz częściej spotykany w butach wspomaga przetoczenie stopy. W przypadku Pulsar już po kilku krokach czuć wyraźne wypchnięcie do przodu. Kołyskowy kształt sprawia, że nawet nieco niższe dropy w butach, tak jak w tym przypadku 6 mm, nie są tak odczuwalne.
Pozytywnie było również pod kątem miejsca z przodu na palce, przy standardowej szerokości stopy miałam wystarczająco przestrzeni.

Cholewka również przyjemnie otulała stopę. Wydawała się bardziej przewiewna od tej m.in., którą można znaleźć w już wspominanym Ultra Glide (co pocieszało, bo w Ultra Glide w upalne dni trzeba pamiętać o bardzo cienkiej skarpetce, choć jednocześnie widać, że cholewkach w Pulsar Trail Pro jest po prostu też mniej zabudowana otokiem w okolicach palca). Gdybym miała pierwsze wrażenia określić krótko – bardzo wygodne.
Zapaliła się jednak mała lampka ostrzegawcza. Zostając przy technologiach jeszcze, Salomon w podeszwie zastosował płytkę Energy Blade, jeden z głównych wyróżników modelu, która zapewnia idealną równowagę między responsywnością, komfortem i stabilnością, tak uważa marka, ale patrząc po całościowej konstrukcji, o ten ostatni element miałam największe obawy.
Czas na bieganie
Na dzień dobry uznałam, że odrobinę zaryzykuję i w modelu zrobię ok. +20 km, które planowałam pokonać poczatkowo w Ultra Glide. Modele marki Salomon nie są mi obce, do tej pory korzystałam m.in. z klasyka Speedcross w odsłonach 3 i 5, bardziej przełajowej wersji Wildcross oraz Sense Ride w odsłonach 3 i 4, a także już wymienianego Ultra Glide czy asfaltówki Sonic Confidence, a w szafie znajdzie się jeszcze kilka starszych modeli jak choćby Vario, ale Pulsar Trail Pro na ich tle jest zupełnie czymś innym. Bliżej mu do produktów z linii S/Lab, akurat w butach z tej serii nie biegałam, ale odzież czy akcesoria często towarzyszyły mi na szlaku, czy podczas startów ultra.
Przy pierwszym bieganiu w Trail Pro pod stopą był komfort, ale z każdym kolejnym kilometrem największą zmorą stawał się dla mnie zapiętek. Jest tu miękki – znany bardziej z modeli startowych, minimalistyczny. Nie ma żadnych usztywnień czy sporej ilości gąbki, ta jest ograniczona do boków. Gdy ruszam w teren, ale wiem, że raczej czekają mnie bardziej szlaki typu Bory, czyli raczej długie proste, odcinki w większości niekoniecznie techniczne, gdzie napotkać mogę co najwyżej miejscami korzenie lub większe ilości piasku, to lubię zakładać skarpetki typu stopki. Dopiero w większy przełaj lub chłód stawiam na dłuższe typy X-Socks, które zapewniają dodatkową ochronę.
Tego dnia postawiłam na stopki. Okazało się, że wyczuwalny pasek – wzmocnienia po wewnętrznej stronie na pięcie, zaczyna ocierać o skórę, powodując ranę – otarcie. Na szczęście miałam ze sobą zarówno plaster, jak i dłuższe skarpetki. Wystarczyło, aby podmienić i zapomnieć o dyskomforcie (tak, ruszając gdzieś w teren, zwłaszcza nieznany, gdy trasa rysowana była wcześniej "palcem po mapie", a do cywilizacji będzie kilka kilometrów, lubię mieć w plecaku skarpetki na zmianę, kilka razy okazały się bardzo przydatne). Okazało się, że dzięki szybkiemu zareagowaniu na powstającą ranę, nie miałam problemu założenia butów na drugi dzień i ruszeniem na kolejne ścieżki, przy tej sytuacji ergonomiczność zapiętka okazała się zaletą.
Z każdym kolejnym treningiem stopa układała się w bucie. Przy którymś założeniu zapomniałam się i założyłam nawet nieco krótsze skarpetki, na szczęście problem podrażnienia skóry nie powrócił.
Potwierdziło się jednak, że model niespecjalnie należy do tych stabilnych. Wpływ na to ma zarówno miękki zapiętek, ale i nie znajdziemy tu też szerszej podeszwy (pod tym kątem Ultra Glide wygrywa). Da się to wyczuć na bardziej płaskich odcinkach, ale zdecydowanie najbardziej na górskich ścieżkach, a zwłaszcza fragmentach z dużą ilości wystających korzeni. Niekoniecznie będzie to zatem model dla osób, które mocno koślawą nogi, a także może nie być to najlepsza opcja na wybór pierwszych butów trailowych dla osób, które dopiero zaczynają stawiać kroki w terenie. Bieganie w terenie zdecydowanie ma wiele zalet. Ale warto również pamiętać, że tam nasz układ kostno-stawowy pracuje w większym zakresie, dużo łatwiej o skręcenia, zwłaszcza jeżeli nie jesteśmy odpowiednio przygotowani, tego typu buty nie zapewni dobrej ochrony pod kątem stabilności.
Co do samej cholewki, język jest zintegrowany z cholewką, stanowi z nią jedną całości, ma miękkie wykończenie, które chroni przed uczuciem wbijania się systemu wiązania Quicklace, gdy schowamy je w kieszonkę. Jestem fanką tego rozwiązania w butach Salomon. Jedno zaciągnięcie specjalnego wiązania w formie linki pozwala na idealne dopasowanie. Nadmiar można schować do wspomnianej kieszonki na górze. Dzięki temu nie ma żadnego ryzyka o zahaczenie sznurówką w terenie.

Jednocześnie taka budowa wraz z przylegającym kołnierzem sprawia, że nie trzeba się bać o wpadające do środka igliwia czy piasek, bez konieczności zakładania dodatkowo stuptutów. Sam materiał jest dość wytrzymały. Oczywiście jest też i druga strona, buty zakłada się na nogę odrobinę ciężej, osoby z mocno szeroką stopą, mogą czuć dyskomfort.
Oddychalność też jest bez zarzutu, przynajmniej na ten moment, czyli w temperaturach około 20 stopni Celsjusza. Nie miałam okazji biegać w wielkiej ulewie, raczej przy lekkim deszczu, mżawce czy przy porannej rosie. Przy takich warunkach nie odczuwało się takich warunków zupełnie, cholewka bardzo szybko wysycha.
Co do przyczepności, znajdziemy tu flagowy bieżnik marki Contagrip MA. Dość uniwersalny i zarazem przyczepny. 3,5 mm wypustki mają przemyślany kształt, dobrze sprawując się na podejściach i zbiegach.
Bieżnik bardzo dobrze radził sobie na leśnych ścieżkach, mokrych korzeniach, ale i na skale (choć nie było okazji sprawdzenia ich na mocno mokrej skale). Nie oczekujmy jednak cudów na bardziej błotnistej nawierzchni, a tym bardziej jeżeli taka trafi się na ostrym zakręcie, można z łatwością "pojechać".
Nie można zapomnieć o kluczowym elemencie – płytce Energy Blade, która nadaje nieco sztywności podeszwie. Nie widać jej, ale można odczuć trochę jej "mocy" w biegu. Czuć, że buty wybijają. Osobiście biega mi się w nich komfortowo przy każdym tempie.
Nie napiszę, że robiłam w nich interwały w takim czy takim tempie. Bawię się bardziej bieganiem, niż trenuję, ale przyspieszenia podczas zabaw z psem czy też gonienie rowerzysty (towarzysza treningu, który dla zabawy postanawia podkręcić tempo), wchodzi lekko i przyjemnie. Można też śmiało ścigać się ze słońcem, gdy akurat zaczyna zachodzić, a przed zmrokiem chciałoby się wybiec z lasu.
Dla kogo Salomon Pulsar Trail Pro?
Pulsar Trail Pro to trochę kategoria butów trailowych treningowo-startowych. Łączy sobie rozwiązania z butów treningowych i tych stworzonych z myślą o walce o rekordy. Nie brakuje w nim amortyzacji. To model, który świetnie się sprawdzi dla osób już biegających w terenie, które chcą podkręcić tempo, będzie dobrą opcją jako np. pierwsza startówka. Jak wspominałam, niekoniecznie dla typowo zaczynających swoją przygodę z bieganiem, a już tym bardziej takim, którym mocno stopy uciekają do środka.
Zapewne bez problemów zabrałabym je na zawody typu City Trail, czy też maraton TriCity oraz bieg ultra, ale w jego przypadku bardziej na wybrany fragment między przepakami niż cały dystans i może niekoniecznie na mocno techniczne odcinki. Brakuje mi w nich nieco stabilizacji, ale komfort i dynamika są zdecydowaną zaletą Pulsar Trail Pro.
Agata Masiulaniec
Sklep Biegacza
Zobacz również:
-
Salomon łączy siły z Ciele Athletics. Dla kogo nowe, limitowane buty do biegania?
-
Bieganie w terenie. Jak zbiegać szybko i bezpiecznie? Poznaj rady Bartka Przedwojewskiego!
-
Jak przygotować plecak do biegu w terenie? Co spakować na trasę?
-
Recenzja Salomon Ultra Glide – błogość spadania i twarde lądowanie
Bądź na bieżąco zapisz się do newslettera
Zapisz się