Recenzja Nike ZoomX Streakfly – reprezentant „klasycznych” startówek
Nim nastał czas karbonowych płytek oraz podeszwy z dużą ilością sprężystej pianki, idea buta startowego w głównej mierze sprowadzała się do jego bardzo niskiej wagi. Jednym z modeli, który należał do tego grona – był Nike Air Zoom Streak, przez wiele startów i kilometrów będący moją ulubioną startówką, po którą sięgałem zarówno na dystansach 5 i 10 km, jak i podczas połówki oraz maratonu.
Nike ZoomX Streakfly jest następcą modeli z wcześniejszej serii Streak i bardzo mocno nawiązuje do „czasów przed karbonem”. Jak zatem Streakfly wypada na tle swojego poprzednika, ale także startówek z dużą ilością pianki oraz karbonu? O tym w poniższej recenzji.
Wprowadzenie
Zanim o moich wrażeniach po ok. 100 km, wykręconych w tym modelu, w skrócie o kwestiach technicznych. Streakfly w moim rozmiarze (30 cm = 46 EUR) waży tyle, co dwie tabliczki i kilka kostek czekolady (przed inflacją), czyli 205 g. Dla porównania Zoom Streak 7 w tym samym rozmiarze waży 240 g, a karbonowe startówki znajdujące się w mojej rotacji 250 g oraz 260 g.
Podeszwa to miękka, lekka oraz sprężysta pianka ZoomX, która zastąpiła piankę Phylon. Samą piankę ZoomX odnajdziemy w wielu butach biegowych Nike, zarówno startowych Vaporfly, Alphafly, treningowo-startowym Zoom Fly 5, jak i treningowych Invincible, czy Pegasus Turbo Next%. W Streakfly mamy jej 32 mm pod piętą oraz 26 mm pod śródstopiem, co daje nam 6 mm dropu.
Jeśli jesteśmy przy podeszwie, to warto wspomnieć, że Streakfly także posiada płytkę, podobnie jak jego poprzednicy z serii Zoom Streak. Tak, tak, część może być zaskoczona, ale nim pojawił się Vaporfly, Nike sięgał już po płytki w startówkach. Z tą różnicą, że były one dużo bardziej elastyczne i wykonane z tworzywa sztucznego. Jeśli chodzi o cholewkę, to w tym modelu jest ona tkana, półprzezroczysta i z asymetrycznym językiem. Zastąpiła tym samym klasyczne rozwiązania, jednowarstwową cholewkę oraz tradycyjny język, które były dostępne w Zoom Streak. Zatem względem swojego poprzednika zaszło sporo zmian, a jedynym stałym elementem jest płytka z tworzywa sztucznego.
Cholewka – czyli garść plusów i minusów
Chociaż wszystkie kilometry kręcone były wczesną wiosną, kiedy pogoda niekoniecznie rozpieszczała w kwestii temperatury, to w przypadku przewiewności można być spokojnym. Tkany sposób wykonania cholewki sprawia, że nie tylko można dostrzec skarpetkę w bucie, ale także poczuć podczas biegania wiatr… na stopie.
Dodatkowo wykorzystany w niej materiał sprawiający wrażenie syntetycznego, powoduje, że podczas deszczu, czy też w mokrych warunkach, nie ma on tendencji do pochłaniania wilgoci, a tym samym zwiększania wagi buta, czy też powodowania dyskomfortu podczas biegania. A jeśli już coś jakimś trafem się dostanie do środka, to ma szansę szybko wydostać się na zewnątrz lub z łatwością wyparować.
Tkana cholewka modelu Streakfly niesie jednak ze sobą także pewne problemy, a dokładnie jej dopasowanie do stopy oraz trzymanie podczas biegu, z którymi muszę przyznać, miałem trudności. Przy pierwszym sznurowaniu czułem jak stopa w przedniej części buta, swobodnie przemieszcza się na prawo i lewo, a w okolicy pięty także jest nieco luzu. Warto dodać, że moja stopa nie należy akurat do wąskich. Zatem po pierwszym założeniu od razu w użycie poszła dodatkowa dziurka.
Na szczęście sznurówki w Streakfly są na tyle długie, że poza tym rozwiązaniem można jeszcze bez problemów zawiązać buta podwójnie, minimalizując do zera ryzyko rozwiązania się ich podczas biegu. Niby drobny detal, ale jednak nie zawsze spotykany. Ale, czy sznurowanie na dodatkową dziurkę pomogło? Nie do końca. O ile w tylnej części było znacznie lepiej i podczas biegania nie odczuwałem już luzu, czy słabego trzymania, to w przodzie nadal mogłem poruszać stopą na prawo i lewo nawet przy bardzo mocnym sznurowaniu. Na trasach czy odcinkach po prostej nie było to jakoś bardzo uciążliwe, ale przy bardziej krętych, szczególnie z ostrymi zakrętami już nie było tak przyjemnie.
O ile posiadając szeroką stopę oraz biegając ze śródstopia potrzebuję sporej ilości przestrzeni w przedniej części buta, której tutaj jest pod dostatkiem, tak sama cholewka kompletnie nie dopasowywała się do stopy. Sprawiała wrażenie jakby wykorzystano w niej zbyt dużo materiału, w efekcie czego marszczyła się ona i tworzyła fałdy. Przyczyną tego jest nie tylko sposób wykonania cholewki, ale także zmieniony względem Zoom Streak 7 system wiązania. I nie chodzi tutaj o asymetryczny język, który pojawia się w Streakfly, ale system przeplotek na sznurówki ściągających cholewkę.
Nie jest to znany z wielu innych modeli system żyłek Flywire, tylko zwykłe oczka, które ściągają cholewkę w środkowej części. W moim przypadku miały on problemy z dobrym dopasowaniem cholewki w środkowej części buta czego efektem było „myszkowanie" przedniej części stopy, co nie do końca było przyjemne podczas brania ostrych zakrętów na wysokich prędkościach. Tutaj bardzo mocno zatęskniłem za „klatką", która została zastosowania w Streak 7. Obejmowała ona stopę i pewnie trzymała ją podczas biegu, dzięki czemu nie miała możliwości "myszkowania" w przedniej części.
Ale żeby nie było, że cholewka to samo zło. Warto wspomnieć o minimalistycznym języku, który częściowo zintegrowany nie wędruje w bucie i co najważniejsze w górnej części posiada małe „poduszki". Dzięki nim mocno zawiązana sznurówka nie wżyna się w stopę. Takie rozwiązanie z chęcią widziałbym także w innych startówkach, szczególnie tych z bardzo cienkim językiem.
Bardzo podobną, choć nieco grubszą poduszkę w kształcie „U”, znajdziemy także w zapiętku. Co istotne jest ona umieszczona wyłącznie w górnej jego części, przyjmując formę kołnierza i dając tym samym nieco przestrzeni na swobodne ułożenie pięty. I o ile sama cholewka dopiero po wykorzystaniu dodatkowego oczka trzymała tył, to sam zapiętek trzymał go naprawdę dobrze.
Zaglądając do środka, warto zwrócić uwagę na klejoną wkładkę. Niby błaha rzecz, a jednak cieszy, dając pewność, że podczas szybkiego biegu, na ostrych zakrętach nic w bucie nie będzie się przesuwać, czy też z niego nie wyskoczy. ;)
Podeszwa – ZoomX w wersji minimalistycznej
Choć w podeszwie nie mamy imponującej ilości pianki ZoomX, to robi ona różnicę w porównaniu z poprzednią odsłoną Streak, która wykorzystywała piankę Phylon oraz poduszkę Air Zoom pod piętą. Warto też nadmienić, że chociaż w zestawieniu z innymi współczesnymi startówkami Streakfly nie ma wysokiej podeszwy, to względem Streak 7 zyskał jej, jednocześnie tracą na wadze aż 35 g. A skoro mowa o Zoom Streak 7, to w moim odczuciu był on butem nieco twardym i w momencie lądowania po prostu pochłaniał uderzenie.
Natomiast w Streakfly czułem, że po lądowaniu pianka delikatnie sprężynuje i sprawia wrażenia jakby oddawała nieco energii. A im szybciej biegniemy, tym to uczucie jest bardziej odczuwalne. Zabierając Streakfly na spokojne rozbieganie w tempie 4:50 min/km jedyne, co czułem, to że mam na stopie lekki but. Nic więcej. Żadnego otulającego komfortu, zwrotu energii. Nic z tych rzeczy. Tak naprawdę dopiero po zejściu poniżej 4:00 min/km „coś” zaczynało się dziać, a naprawdę fajna współpraca buta z nogami pojawiała się poniżej 3:40 min/km.
Podczas zabaw biegowych w tempie 3:20 min/km czuć było, że pianka delikatnie oddaje. Jest to zatem wyraźny sygnał, że po ten but należy sięgać kręcąc zdecydowanie większe prędkości. A co, jeśli chodzi o komfort? No cóż, Streakfly nie jest od tego, aby nim ociekać, ale w porównaniu do Streak 7, który był butem twardym, nieco wyczuwalna miękkość pod stopą podczas biegu jest przyjemną zmianą.
A skoro większe prędkości, to zdecydowanie w sytuacji kiedy biegamy ze śródstopia. Kilka razy próbowałem biegać w Streakfly z pięty i... nie było to przyjemne uczucie. Przy mojej wadze (74 kg) tak bardzo czułem uderzenie pięty o podłoże, że kończyło się to na pokonywaniu 15 metrów i wracaniu do „normalnego” biegu. Natomiast dla biegających ze śródstopia dobra wiadomość.
O ile miałem pewne problemy z trzymaniem stopy przez cholewkę, to sama podeszwa mimo miękkiej pianki ZoomX, charakteryzuje się stabilnością. Zawdzięcza to „niższej” względem karbonowych startówek podeszwie oraz szerszej od obrysu stopy powierzchni kontaktu z podłożem. Sprawiały one, że czułem się pewnie i stabilnie na wyższych prędkościach, a na zakrętach nie przechylałem się niczym dostawczak.
Skoro już jesteśmy przy samochodowych nawiązaniach, to warto wspomnieć o bieżniku. Ten względem Streak 7 uległ całkowitej zmianie. W miejsce bieżnika z nacięciami w formie plastra miodu otrzymaliśmy coś w stylu tarki, z prostopadle poprowadzonymi rowkami. I choć Streakfly jest startówką na asfalt, to kiedy podczas biegania pojawiło się nieco lekkiego terenu, z przyczepnością było w porządku.
Na mokrym, wilgotnym asfalcie było bardzo podobnie. Może nie było to trzymanie na poziomie gumy Continental, ale nie miałem poczucia bym się ślizgał. Tego samego nie mogłem mówić biegając w Streak7, który kompletnie nie trzymał się poza utwardzonymi nawierzchniami, a gdy popadało, to z przyczepnością było kiepsko. A ponieważ solidny plaster gumy znajdziemy tylko w przedniej części buta z towarzyszącymi mu symbolicznymi gumowymi wstawkami pod piętą, to mamy kolejną wskazówkę, że po ten model powinni sięgać biegający ze śródstopia.
W kwestii żywotności pianki, jak mantrę trzeba powtarzać, że wszystko zależy od naszej wagi, techniki biegu, intensywności użytkowania i warunków, w jakich biegamy itd. Oznacza to, że nie ma jednej określonej liczby kilometrów, którą but wytrzyma. W moim przypadku po stu kilometrach, w większości przebiegniętych szybko, nic się nie dzieje, choć jestem świadom, że lekkość pianki ZoomX niesie ze sobą jej mniejszą trwałość. Ale trzeba pamiętać też o tym, że po Streakfly będziemy sięgać tylko podczas zawodów lub mocnych, krótkich treningów. A tych na przestrzeni roku uzbiera się znowu nie aż tak dużo. No, chyba że ktoś startuje co weekend. :D W moim przypadku uważam, że te buty startowe przetrwają dwa sezony (jeśli wcześniej zakończy się ich żywot, to nie omieszkam dopisać suplementu).
Nike ZoomX Streakfly vs. buty karbonowe
No dobrze. Było porównanie względem Zoom Streak, a jak Streakfly wypada względem swoich „grubszych”, karbonowych kolegów? Nie będzie zaskoczeniem, że jest zdecydowanie inaczej. Choć w Streakfly mamy płytkę z tworzywa sztucznego, to jest ona dużo bardziej elastyczna od karbonowych odpowiedników. Nie znajdziemy w nim także mocno podniesionego przodu oraz dużej kołyski w podeszwie, które napędzają do biegania w karbonach.
Czy to znaczy, że Streakfly jest wolnym butem? Nic z tych rzeczy! Jest to po prostu but, którego rola sprowadza się do minimalizowania swojej obecności i oddawania całej roboty naszym nogom. Czyli tak jak to we wcześniejszych startówkach bywało, kiedy same z siebie nie czyniły nas szybszymi, ale odpowiednio wytrenowanym nogom „nie przeszkadzały” w szybkim bieganiu. O karbonowych startówkach można powiedzieć, że będą one wspierają odpowiednio wytrenowane nogi.
Ma to moim zdaniem jeszcze jeden plus. Często na zabawę biegową lub odcinki biegane mocnym tempem wolałem założyć Streakfly, aby z jednej strony stopa nieco odpoczęła od sztywnych karbonów, a z drugiej, żeby zarówno stopa, jak i nogi popracowały nieco intensywniej i poćwiczyły bez „wsparcia”. No dobrze, ale skoro Streakfly nie daje nam dodatkowego wsparcia i „zwrotu energii”, to czy warto go wybierać?
Mój pierwszy tegoroczny start jest dowodem na to, że warto. Ruszając na rozgrzewkę biegu na 10 km w Parku Śląskim miałem na nogach ASICS Metaspeed Sky+. Jednak na samej rozgrzewce i rytmach nie czułem jakoś specjalnie, aby noga się w nim kręciła. Szybka decyzja, zmiana na Streakfly i... zupełnie inne wrażenie i uczucie podczas biegu.
Czy to znaczy, że Sky+ jest złym butem? W żadnym wypadku! Poniósł mnie przecież w maratonie we Frankfurcie do życiówki 2:42:32. Zatem czy Streakfly będzie dedykowany na krótsze dystanse, na co może wskazywać napis na cholewce – 5k/10k? Uważam, że tak. Choć nie napędza on i nie działa na takiej samej zasadzie jak karbonowe modele, to moim zdaniem swoją niską wagą nadrabia i wyrównuje swoje szanse na dystansie 5 km czy 10 km.
Natomiast już w półmaratonie lub maratonie dużo niższa waga to jednak za mało, aby zniwelować korzyści, jakie dają „grubsi", karbonowi koledzy. Ale to moje odczucie. Mój wybór podczas biegu w Parku Śląskim pokazuje, że ocena buta jest sprawą subiektywną, ponieważ na linii startu na stopach biegaczy pojawiło się sporo karbonowych „kolegów”.
Podsumowanie
Zatem jak ocenić Streakfly? Moim zdaniem oddając nam nową wersję Streaka, Nike nie ustrzegł się pewnych niedociągnięć. Osobiście najchętniej połączyłbym podeszwę, język, zapiętek oraz bieżnik Streakfly z cholewką i sznurowaniem Streak 7 tworząc tym samym idealny but dla mnie. Nawet kosztem nieco większej wagi. Ale to nie znaczy, że jest to zły but, wszak o idealny model bez minusów naprawdę ciężko.
Streakfly to kawał lekkiego i szybkiego buta, który sprawia bardzo dużo radości z biegania, ponieważ wiemy, że cała zasługa mocy to nasze nogi. ;) Zatem dla kogo będzie to model? Zdecydowanie dla biegających ze śródstopia, którym niestraszne jest tempo 3:45 min/km i szybciej na dłuższym odcinku niż przebieżka. W szczególności poleciłbym tym, którzy chcieliby w swojej szafie mieć but nie tylko na starty na krótszych dystansach, ale także pozwalającego popracować nieco swobodniej stopom oraz dać wycisk nogom podczas treningów.
Swoją drogą jest jedna rzecz, która łączy Streakfly, reprezentanta „klasycznych” startówek z tymi z ery karbonu. Mianowicie w obu przypadkach pojawiały się głosy i przekonania, że buty te sprawią, że będziemy szybciej biegać. I tak jak zmieniają się startówki, „klasyczne” i karbonowe, tak nie zmienia się jedno. But startowy nigdy nie pobiegnie za nas, a to nasze ciało sprawi, że but się przemieszcza. Zatem warto o nie zadbać, jeśli chce się szybko biegać.
Michał Garczarczyk
Poznaj lepiej kolekcję Nike Fast Pack, przeczytaj również:
- Buty do biegania po asfalcie Nike Fast Pack. Jaki model dla kogo?
- Nike Vaporfly Next% 3 już dostępny! Czym się różni od Nike Vaporfly Next% 2?
- Recenzja Nike Air Zoom Alphafly Next% 2 – jak sprawdza się dla zawodnika biegającego w tempie ok. 4 min/km?
- Recenzja Nike Zoom Fly 5 – but treningowy z małym zarysem startowym
- Nike Air Zoom Alphafly 2. W czym tkwi ich fenomen? Co nowego?
- Recenzja butów Nike Air Zoom Tempo Next% – tona technologii i prężenie muskułów
Bądź na bieżąco zapisz się do newslettera
Zapisz się