Recenzja butów Nike Air Zoom Tempo Next% – tona technologii i prężenie muskułów
Nike Air Zoom Tempo Next% to najmłodszy z trójki rodzeństwa rodziny NEXT’ów. But głośny, nie tylko za sprawą mocnego wejścia całej kolekcji „z procentem” - prawdopodobnie najszybszej kolekcji butów biegowych na świecie. O hałaśliwym aspekcie tego buta przeczytacie poniżej. Natomiast wcześniej jeszcze kilka słów o kontekście i założeniach tego modelu.
Wspólna premiera Alphafly oraz Vaporfly to część przemyślanej strategii prężenia muskułów giganta z Oregonu i podkreślenia swojej hegemonii w dziedzinie produkcji piekielnie dynamicznych, efektywnych, a co za tym idzie szybkich butów z charakterystyczną dla nowej fali obuwia biegowego płytką wykonaną z tworzywa.
Wiele szumu wokół premiery i cień mistrza Eliuda Kipchoge rzucający się na kolekcje powoduje, że przed najbardziej dostępnym i budżetowym modelem stawia się naprawdę duże wymagania. Szczególnie że mówiąc o budżetowości dalej obracamy się w kwotach przewyższających średnią cenę dobrego/bardzo dobrego, a nawet wybitnego buta do biegania.
Nike Air Zoom Tempo Next% przedstawiany jest jako dynamiczny, dobrze amortyzowany but do treningu z „tempo doładowaniem” wynikającym z zastosowanych technologii, zaczerpniętych z topowego Alphafly’a. Zawód, rozczarowanie? Czy może zachwyt i pełna afirmacja? Zachęcam do zapoznania się z moimi odczuciami z treningów w poniższej recenzji.
Pierwsze wrażenia, czyli oceniamy książkę po okładce
But zgodnie z oczekiwaniami posiada nieprzeciętny futurystyczny design. Sprawia on wrażenie masywniejszego, niż jest w rzeczywistości. Nie jest on butem do ścigania się więc jego ok 280g ani nie przeraża, ani nie zachwyca. Grubsza podeszwa, która skrywa szereg systemów, góruje nad delikatną i zwiewną cholewką wykonaną z flyknit’u.
But po pierwszym założeniu można określić jako dobrze dopasowany. Zdecydowanie zaznaczam, że zalecałbym sięgać po rozmiar o pół większy niż w dotychczasowych butach z łyżwą. Uczulam na to, gdyż można się zaskoczyć po założeniu. Wrażenie ogólne poza dużym stopniem ściśliwości z pogranicza buta i elastycznej skarpetki (brak języka!) to niezwykły sposób przetaczania. Na pewno jest to coś wyczuwalnego nawet przy pierwszych krokach podczas przymiarki i nie ustępuje przy pierwszych przebiegniętych kilometrach.
Podeszwa, czyli tona technologi i prężenie muskułów
Najwięcej uwagi należy poświęcić systemom zaimplementowanym w zintegrowanej podeszwowej kanapce, a jest ich tutaj kilka i w bardzo ciekawy sposób ze sobą współgrają. Dwa rodzaje pianek (z tyłu React oraz z przodu ZoomX) + panel w przodostopiu z dwiema odsłoniętymi poduszkami gazowymi Zoom Air oraz niewidoczna, acz wyczuwalna płytka z tworzywa wykonana z nylonu. Jest tego dużo i podejrzliwi mogą zapytać: „dobrze, specyfikacja imponująca, dużo wodotrysków, ale czy to czuć, czy przekłada się to na bieg i czy taki ogrom nie jest tylko marketingowym sposobem na wyjęcie z naszego portfela większej ilości gotówki?”
W kwestii ceny się nie wypowiem, bo to kwestia indywidualnych odczuć i wrażliwości, natomiast hybrydowe zastosowanie kilku technologii i efekt synergii, jaki został uzyskany w Tempo Next%, wynikający ze współpracy powyższych jest moim zdaniem imponujący. Wszystko jest tutaj na miejscu, działa wedle przewidywań producenta i rzeczywiście łatwo jest ulec magii obietnic, które Nike składa w związku z testowanym modelem. Można powiedzieć, że jest nawet nudno, bo znajduje się tutaj wszystko to, co zapowiedział dział konstruktorów.
Każda z zastosowanych technologii ma swój cel i realizuje go w sposób przynajmniej zadowalający. Pianka React z tyłu jest wyczuwalnie miękka i przyjemnie odkształca się w momencie, gdy krok biegowy rozpoczniemy od pięty. Daje to poczucie bezpieczeństwa, absorbuje wstrząsy, a z dotychczasowych obserwacji można przypuszczać, że pianka posłuży na pewno dłużej niż ta zastosowana w przedniej części buta.
ZoomX znajduje się dokładnie w okolicach śródstopia. Jest bardzo dynamiczną i responsywną pianką. Pod dotykiem wydaje się zaskakująco tanią, napowietrzoną strukturą. Jednak w trakcie biegu świetnie spełnia swoją funkcję. Jeśli chodzi o trwałość, już po pierwszych biegach można zacząć oswajać się z myślą o jej umiarkowanej żywotności. Na osłodę po wrażliwym na zużycie ZoomX w przedniej części buta mamy niezwykłe rozwiązanie w postaci dwóch odsłoniętych poduch gazowych. Rozwiązanie z widocznymi poduszkami znane do tej pory ze starych butów biegowych, a obecnie z butów lifestylowych.
Tę technologię możemy oceniać w kilku wymiarach. Jest ona najbardziej dyskusyjna i niejednoznaczna. Z jednej strony zapewnia i gwarantuje wsparcie pod kątem amortyzacji dla delikatnej pianki z przodu (Zoom Air jak nazywamy poduszki, cechują się imponującą trwałością i ich żywotność może być tutaj kluczowa). Drugi aspekt to wpływ na odbicie. Poduszka nie bez powodu została odsłonięta. Pozwala to na uwolnienie jej potencjału, który nie jest przygaszany poprzez zalanie jej w piance.
Dlaczego Nike Air Zoom Tempo Next% hałasuje?
Budzi to jednak wątpliwości ze względu na podatność konstrukcji na zahaczenie lub wpadanie niepożądanych „paprochów” do szczeliny w przedniej części buta. Warto nadmienić, że poduszki mają wewnątrz zastosowany system włókien, aby przeciwdziałać jednostronnemu odkształcaniu się ich pod punktowym naciskiem. To ukłon w stronę ustabilizowania stopy, co w połączeniu z płytką oraz szerokością konstrukcji przodostopia świetnie się uzupełnia. Największym mankament poduszkowej technologii jest jej toporność i to, że najprawdopodobniej z jej właśnie powodu tak hałaśliwy jest nasz bieg.
Mimo umiarkowanej masy ciała (ok. 70kg) i maksymalnych starań stopy podczas każdego rodzaju biegu but zdaje się głośniejszy niż jakikolwiek inny znany mi dotychczas. To uczucie nazywam efektem chodaka. Po prostu but stuka niczym obcasy tyle tylko, że źródło stukotu znajduje się w okolicach zastosowanego systemu poduszek gazowych. Całość podwozia dopełnia płytka wykonana z nylonu. Zapewnia ona wybicie i sprężystość jednak nie tak dużą, jak np. w karbonowym odpowiedniku. Przez co jej działanie wybijające można wyczuć nawet przy tempie żwawego wybiegania.
Dodatkowa funkcja płytki to wsparcie stabilizacji buta i utrzymanie stopy z dala od pronującego ruchu stopy. Jeżeli ktoś miał okazje testować pierwsze odsłony Vaporfly, to może przywołać z pamięci delikatną niepewność wynikającą z dośrodkowego ruchu stopy, gdy stawia się krok i nie przypilnuje jego dobrego ułożenia. Tutaj jest zdecydowanie pewniej.
Płytka ma jeszcze jedno zadanie i wywiązuje się z niego wyśmienicie. Jest swego rodzaju przekaźnikiem efektów poszczególnych technologii. Tym samym powoduje, że but niejako wykonany z dwóch różnych części oraz podczepionego systemu poduszek nabiera znakomitej płynności przetoczenia, a każdy krok zakończony jest przyjemnym wsparciem wybicia, stosownym do włożonych weń sił. Na koniec względem podeszwy należy wspomnieć o geometrii. Drop to 10 mm, a kształt podeszwy określiłbym jako szeroko z tyłu, wąsko w środku i szeroko z przodu.
Daje to wsparcie całości koncepcji buta z przetoczeniem totalnym, czyli od pięty do czubka palców. Oczywiście biegałem w tym bucie na mocnym śródstopiu i przodostopiu, ale najsilniejsze doznania z wybicia wyczuwalne były, gdy rozleniwioną stopę puściło się, przechodząc pełne przetoczenia od pięty aż do wybicia. Temat podeszwy zewnętrznej jest do dopracowania i muszę przyznać, że jeśli chodzi o gumę węglową zastosowaną w Tempo, należy uważać na mokrym asfalcie i kostce brukowej, bo bywa po prostu ślisko.
Cholewka, czyli flyknit po raz pierwszy... po raz drugi… Sprzedane?
Całość buta wykonana jest w formie skarpetkowej z flyknitu. Poszczególne części buta wykonane są z różnego typu materiału. Przód to jednorodny mocny i sztywny splot wzmocniony na czubkach laminatem. Nie odnotowałem tutaj niepokojących marszczeń, materiał układa się bardzo dobrze i fajnie pracuje na zgięciach. Budzi to zaufanie, że cholewka buta w tej narażonej na uszkodzenia części będzie odznaczać się wytrzymałością. Boczne panele przywołują na myśl delikatne firaneczki, czyli są wykonane z półprzezroczystego flyknitu, który od spodu wzmocniony jest delikatną podszewką, która nadaje sztywności.
Tył buta to „wykrochmalony” flyknit połączony z dosyć sztywnym zapiętkiem, wyposażonym w poduszkę chroniącą przed obtarciami piętę. Górna część buta to splot elastycznego materiału przywołujący na myśl ściągacz skarpetki. Nie mamy tutaj języka, dlatego też zakładanie go na początku bywa utrudnione, jednak z czasem materiał wydaje się bardziej miękki i jest to dużo łatwiejsze. Ściśliwości cholewki wynikająca z elastycznych włókien zastosowanych w miejscu, gdzie powinien znajdować się język, zapewnia komfortowe dopasowanie i pewność utrzymania buta na stopie nawet mimo braku zasznurowania wiązań, które standardowo wspomagają dopasowanie buta.
Oddychalność określiłbym na wysokim poziomie i mimo cienkiej konstrukcji jest również pod wrażeniem solidności wykonania. Jeśli chodzi o pochłanianie wody jest znacznie lepiej niż przy pierwszych edycjach vaporfly, ale słabiej niż w nowych odsłonach bez flyknitu. Cały czas mamy tu do czynienia z materiałem, który delikatnie będzie popijał wodę.
Dla kogo Nike Air Zoom Tempo Next%?
Ogólna ocena, czyli komu... komu, bo biegnę do domu? Nike Air Zoom Tempo Next% choć jest skierowany do bardzo szerokiego grona biegaczy nie jest jednoznacznym hitem i must have’em dla każdego. Trzeba tutaj dobrze przemyśleć czy na pewno jest to narzędzie, które przyda się nam w naszych treningach. Moim zdaniem istnieje kilka scenariuszy użycia buta i tym samym dobrych powodów, by stać się jego właścicielem (oczywiście spełniając warunek konieczny, jakim jest prozaiczne dobre „leżenie” na stopie):
- But dla średnio lub zaawansowanych biegaczy do użycia na treningach. Przeważnie na długich zakresach oraz na specjalnych długich wybieganiach, w których zbliżamy się do tempa startowego dla maratonu lub półmaratonu. Dodatkowo dobre dla próby generalne przed długimi startami, ewentualne na starty na dystansach powyżej połówki z zastrzeżeniem, że na rynku są dostępne bardziej "ustartowione" propozycje z rodziny NEXT.
- But startówka dla początkujących i średniozaawansowanych biegaczy – względne bezpieczeństwo i komfort + znaczna doza dynamiki.
- Biegacze o większej masie ciała lub z problemami związanymi z nadpronacją z marzeniami o dynamicznym acz bezpiecznym bucie.
- Gadżeciarze, biegowi wariaci i kolekcjonerzy biegowych doświadczeń.
- Miejscy biegacze na luzie, którzy bawią się swoim bieganiem i szukają czegoś co odczaruje i umili monotonie klepania kilometrów.
Jakie są plusy i minusy Nike Air Zoom Tempo Next%?
Plusy:
+ Świetne dopasowanie
+ Płynne przetaczanie z dynamicznym wybiciem
+ Niezwykłe wrażenia z topowych rozwiązań z obietnicą żywotnej amortyzacji
Minusy:
- Śliska podeszwa zewnętrzna
- Głośne odbicie
- Ryzykowna szpara przy systemie poduszek powietrznych
Kuba Zięba
[Recenzja powstała w 2020 r., ale model Nike Air Zoom Tempo Next% od tamtej pory przeszedł tylko zmiany kolorystyczne]
Poznaj kolekcję szybkich butów do biegania Nike Fast Pack. Przeczytaj również:
Bądź na bieżąco zapisz się do newslettera
Zapisz się



