Poradnik biegacza Poradnik biegacza
23 Września 2022

Przed maratonem najważniejszy jest odpoczynek – Cezary Kupiński przed Berlin Maraton

Przed maratonem najważniejszy jest odpoczynek – Cezary Kupiński przed Berlin Maraton

Nigdy nie jest za późno na zmianę nawyków i rozpoczęcie sportowej przygody. Dobrym przykładem jest na to Cezary Kupiński z Wrocławia. Jeszcze kilka lat temu nie wiedział co to maraton. Gdy na szkoleniu instruktor – maratończyk policjant wspominał o biegu i rezultacie 3:27, był to dla Czarka jakiś kosmos, nie miał kompletnie wyobrażenia czy to szybko, czy wolno...

Rzucił wtedy palenie, ale był panem z nadwagą. Nosił koszulę w rozmiarze XL, a guziki mu wręcz na brzuchu pękały – jak sam mówił. Gdy mijał go biegacz w górach, myślał, że to raczej jakiś turysta, który odłączył się od grupy. Czegoś zapomniał i teraz stara się gonić – jak uważał – po górach się nie biega.

Bieganie wywróciło jego życie do góry nogami. Po pierwszym maratonie, gdy zakładał czas 3:50-55, a ukończył w 3:39:26, gdy dotarło do niego co się wydarzyło – popłakał się ze wzruszenia. Towarzyszyły mu tak silne emocje. Nie był pewny czy kiedykolwiek o tym marzył. Być może jako dziecko, gdy w telewizji leciał Maraton Pokoju, więc jako dzieci bawili się później w maratończyków biegając wokół bloku. Jak przyznał – tak to trochę wtedy działało. Innym razem wszyscy byli kolarzami... Czarka nie ciągnęło jednak nigdy specjalnie w bieganie.

Obecnie na swoim koncie ma starty w maratonach m.in. w Berlinie, Florencji, Rzymie, Marekeszu, Chicago i w Nowym Jorku. Na 50. urodziny zrobił sobie prezent, złamał 3h na królewskim dystansie podczas 40. PZU Maratonu Warszawskiego, meldując się na mecie z czasem 2:59:28, a dziś sukcesów można wymieniać wiele, również w biegach górskich i na dystansach ultra. Ma również swoją grupę biegową „Mocna grupa Cezara”, a na co dzień można go spotkać w Sklepie Biegacza we Wrocławiu.

Cezary Kupiński

Właśnie szykuje się na kolejny maraton. Już 25. września stanie wraz z ponad 45 000 biegaczami z około 150 krajów na starcie BMW Berlin Marathon. Udało się złapać Czarka na krótką rozmowę przed startem.

Już za chwilę ruszasz do Berlina na kolejny maraton, co jest dla Ciebie najważniejsze przed samym startem?

Cezary: Odpoczynek, odpoczynek i po prostu wyczyszczenia głowy.

A jeśli chodzi o przygotowania?

Cezary: Przede wszystkim zdefiniowanie realnego celu startowego. Nie rzucanie się z motyką na księżyc, nieszarżowanie. I przede wszystkim jakby opracowanie realnie swoich możliwości.

Skoro już jesteśmy przy tym temacie, zdarzały się tobie jakieś błędy podczas startów w maratonie?

Cezary: Tak, miałem taką sytuację w Berlinie w 2019 r., a właściwie nawet nie tam, a dwa tygodnie wcześniej, gdy wystartowałem w maratonie we Wrocławiu. Byłem realnie przygotowany gdzieś na wynik w granicach 3h. Natomiast tam była taka sytuacja, że na dystansie półmaratonu zmieniali się pacemakerzy. Biegłem z nimi, ci co wskoczyli „na świeżo” na drugą część, strasznie po kilometrze zaczęli szarpać tempo, niestety szarpałem za nimi. Po 30 kilometrach byłem „ugotowany”.

Później pojechałem Berlina. No, może nie jest to najmądrzejsze bieganie maratonów co dwa tygodnie, ale jakoś tak wtedy zaryzykowałem. Stwierdziłem, że nie będę łamał żadnych trzech godzin i biegnę na 3:02. Te 3:02 były dla mnie bardzo realne, gdybym we Wrocławiu nie szarpał tempa i nie wierzył pacemakerom, to spokojnie bym tak pobiegł.

Gdy w Berlinie zorientowałem się po zegarku, że biegnę gdzieś tak na wynik 3:01:43, jestem bardzo świeży i bardzo wypoczęty, a przypomniałem sobie, jak byłem zajechany na tym samym dytansie we Wrocławiu, postanowiłem przyspieszyć. Zmieniłem cel. To też można zrobić oczywiście pod warunkiem, że jest to realne. Nie udało mi się wtey złamać trzech godzin, bo trochę na końcu było wąsko i przyblokowali mnie kibice i zawodnicy. Wyszło mi 3 godziny 13 sekund, co i tak uważam za całkiem niezły wynik.

Były też oczywiście takie porażki, gdzie się rzuciłem ze wpomnianą motyką na księżyc. Potem cena była okrutna. Nie było wyniku, a jedynie mocne zrujnowanie organizmu.

Ale to wynikało z tego, że po prostu spontanicznie startowałeś czy za mocno zaczynałeś?

Cezary: Nie, to były takie wczesne moje starty maratońskie. Chyba nie do końca byłem w stanie ocenić realnie swój poziom przygotowania, a plany były bardziej życzeniowe, niż w rzeczywistości możliwe do realizacji. Z takich startów, to pamiętam, że w Dębnie, gdzie liczyłem, że jestem w stanie połamać 3:05 na dystansie maratońskim, ostatecznie, jakieś 3:27 ledwo dowiozłem do mety i nadawałem się tylko do fizjoterapeuty po wszystkim.

A teraz jakie masz plan na Berlin?

Cezary: Teraz biegnę z czystą głową, bez żadnej spinki. Na wynik poniżej 3:15. Dlatego, że chyba nie jestem do końca idealnie przygotowany, więc nie chcę ryzykować ze względu na dwie rzeczy. Po prostu dwa tygodnie po Berlinie biegnę Chicago Maraton, a tydzień temu przebiegłem 127 km w 12 h w ramach Ultra Wrocław – Przegoń Raka dla dzieci chorych na raka płuc.

I to zdaje się, też był taki element do spełnienia kolejnego biegowego marzenia, jakim jest start w Spartathlonie?

[Spartathlon to prestiżowy bieg ultra rozgrywany na dystansie 246 km z Aten do Sparty. Na biegaczy czeka walka z wysoką temperaturą, a także dość wyśrubowanym limitem 36 godzin. Wg historyka tyle czasu miało zająć pokonanie trasy prekursorowi biegu Filippidesowi, który wyruszył rankiem z Aten, by dotrzeć wieczorem następnego dnia do Sparty. Prosić miał Spartańczyków o pomoc w bitwie pod Maratonem. Nie tak łatwo uzyskać kwalifikację, są ściśle określone wytyczne].

Cezary: Dokładnie tak, więc trochę mi się to wszystko gdzieś poprzestawiało, gdy pojawił się Berlin. Może wydaje się to trochę mało wiarygodne, czy mało realne, ale to nieco wpisuje się w system przygotowań do Łekmowyna 150, no bo na tym asfalcie też muszę się przygotowywać na biegi górskie.

A który to będzie twój maraton teraz?

Cezary: Dobre pytanie. 67 lub 68, już razem z biegami ultra, na pewno w tym roku dobije do siedemdziesiątki, jeżeli wszystko pójdzie, jak planuję. Myślę, że takich asfaltowych to spokojnie i ponad 40 będzie.

Dla Ciebie to powrót na berlińską trasą, za co lubisz Berlin?

Cezary: Za start. To był mój pierwszy maraton zagraniczny w takiej skali, wcześniej biegłem we Florencji i w Pizie, natomiast to był ten pierwszy z szóstki największych maratonów należących do Majorsa. Zauroczyła mnie skala tego przedsięwzięcia i organizacja.
 

Sprawdź buty adidas


Czyli masz też w swoim celu ukończenie całego Majorsa?

[World Marathon Majors zrzesza największe maratony na świecie: Tokio, Boston, Londyn, Berlin, Chicago i Nowy Jork. Zawodnicy, którzy ukończą wszystkie biegi, otrzymują sześciogwiazdkowy medal finiszera].

Cezary: No tak, brakuje mi Londynu i Tokio.

Trzymamy kciuki za Berlin! I na pewno na spokojnie porozmawiamy już po biegu o wrażeniach. 

Jeśli chcecie poznać biegową historię Czarka przeczytajcie: Bieganie to rachunek zysków i strat . Poznaj biegową historię Czarka Kupińskiego

Ocena: 5
Bestsellery Zobacz więcej

Bądź na bieżąco zapisz się do newslettera

Zapisz się