Justyna Grzywaczewska – w górach czuję wolność i największą frajdę z biegania
Justynę Grzywaczewską zapewne wielu kojarzy z takich imprez jak City Trail czy TriCity Trail, a także Chudy Wawrzyniec. Cykl City Trail wpisał się już mocno w kalendarz biegów przełajowych w Polsce. Czasami uda się, że na 5 km City Trail w przerwie w pracy pobiegnie i Justyna, a wówczas zawsze plasuje się w czołówce wśród kobiet.
Startuje nie tylko tam, czołowe lokaty zajmuje również w biegach ulicznych i górskich. Zapraszamy do rozmowy z Justyną o jej początkach biegania i sportowych planach na przyszłość.
Kilkanaście lat temu Twoją specjalizacją były biegi na stadionie, dziś często Cię można spotkać podczas trailowych zmagań. Nim jednak o tych drugich, jak zaczęła się Twoja przygoda z bieganiem?
Justyna: Odkąd pamiętam, byłam bardzo aktywna, jako dziecko byłam "chłopczycą", zawsze w ruchu. Chodziłam po drzewach, grałam w zbijaka, piłkę nożną, jeździłam rowerem, godzinami mogłam wyginać się na trzepaku. Z moich nóg w zasadzie nie znikały siniaki i zadrapania. Pamiętam, że nawet w dniu swojej komunii poszłam „na podwórko” w spódnicy i białych rajstopach i tak zdarłam kolano, że ledwo dałam radę te zakrwawione rajstopy zdjąć. Oczywiście płakałam wtedy, jakby mnie ze skóry obdzierano.
Od dziecka byłam też bardzo uparta i ambitna, więc śmiało mogę powiedzieć, że mam duszę sportowca. Wydaje się, że to było widać, bo nauczyciele w-fu w szkole podstawowej chętnie zabierali mnie na różne zawody, głównie te biegowe, ale nie tylko – reprezentowałam też szkołę w rozgrywkach w piłce siatkowej. Miałam ogromne szczęście, bo o ile dobrze pamiętam, to od czwartej klasy szkoły podstawowej miałam świetnych nauczycieli w-fu.
Dwa razy w roku – jesienią i wiosną robili nam sprawdziany na 40 lub 60 m oraz w przełajach. Poza tym były też testy rzutów, skoków itd. To właśnie wtedy zaczęłam jeździć na szkolne zawody biegowe – zimą na hali, jesienią i wiosną w przełaju. Rzadko wygrywałam, ale zawsze byłam w czołówce, regularnie się poprawiałam. Bardzo się w to bieganie angażowałam, emocjonowałam, aż w końcu, kiedy miałam 12 lat wychwyciła mnie trenerka LA i zaprosiła na treningi. Ostatecznie zaczęłam trenować rok później, z innym trenerem i szybko ukierunkowano mnie na przedłużony sprint – jako młodziczka startowałam na 300 m, potem na 400 m.

Fot. archiwum prywatne Justyny Grzywaczewskiej
Po czasie czułaś, że sprint jednak nie jest dla Ciebie?
Justyna: Nigdy nie byłam typową sprinterką. Drobna, nie za szybka. 400 m biegałam z wytrzymałości. Po latach myślę, że powinnam od początku trenować pod biegi średnie, bo mam większe możliwości wytrzymałościowe niż sprinterskie. Ale teraz to nie ma znaczenia. Najważniejsze, że sport, który tak wcześnie zagościł w moim życiu, jest moją pasją do dzisiaj.
Poza tym, że trenowałam do 400 m, miałam też przygodę ze skokiem w dal i to właśnie na tej konkurencji zakończyłam moją współpracę z klubem MKS Start Lublin i w ogóle z bieżnią/stadionem. Powodem była z jednej strony przewlekła kontuzja ścięgna Achillesa, a z drugiej świadomość, że muszę zacząć myśleć o życiu poważniej. Tuż po maturze zaczęłam pracę w lokalnej gazecie, więc z roku na rok obowiązków było coraz więcej, a nie chciałam trenować na „pół gwizdka”. To byłoby też nie fair w stosunku do trenera, który był bardzo zaangażowany. W końcu podjęłam decyzję, że kończę z tym półzawodowym bieganiem i zaczynam się sportem bawić.

Fot. archiwum prywatne Justyny Grzywaczewskiej
Przyszedł czas na biegi uliczne?
Justyna: Nie od razu był pomysł na biegi uliczne, minęły 3 lata zanim zaczęłam startować w zawodach ulicznych, „zarażona” przez biegaczy-amatorów. Poznałam ich na treningach, które prowadziłam wspólnie z jednym z moich byłych trenerów. Swoje starty „na asfalcie” zaczęłam od biegu na 10 km w Łodzi. Wstyd się przyznać, ale tego dnia chciałam biec maraton. Spędzając sporo czasu z biegaczami z Lublina, wpadłam na ten „genialny” pomysł, by na swój debiut na ulicy wybrać maraton. Przygotowywałam się konsultując się z Dorotą Grucą, wielokrotną medalistką MP, byłą rekordzistką kraju na 10 000 m.
W trakcie przygotowań wróciła moja kontuzja sprzed kilku lat, musiałam zrobić przerwę i już wiedziałam, że nie mam szans przygotować się do maratonu. Z perspektywy czasu wiem, że to było szczęście w nieszczęściu, bo do dzisiaj nie pobiegłam maratonu – uważam, że nie jestem stworzona do płaskiego, długiego biegania. Coraz częściej pojawia mi się na nowo myśl, by przygotować się do ulicznego maratonu, ale dopiero od nieco ponad roku jestem w stanie trenować na 100% po dwóch operacjach stóp i na razie cieszę się bieganiem w górach, gdzie czuję się najlepiej.
Co najbardziej zafascynowało Cię w biegach trailowych?
Justyna: To zupełnie inny świat. W górach czuję wolność i największą frajdę z biegania. Lubię się ścigać, ale uwielbiam momenty, kiedy nie muszę trzymać się ściśle założonego tempa i dzięki temu do startów w górach podchodzę z większym luzem, co w moim przypadku przynosi dobre efekty. Poza tym zmęczenie w górach jest zupełnie inne niż to na ulicy. Kocham to uczucie na mecie po dobrym starcie! No i widoki – szczególnie na treningach, kiedy mam czas na zatrzymanie się, nacieszenie oczu krajobrazem, a uszu ciszą!

City Trail, TriCity, a także Chudy Wawrzyniec to jedne z imprez, które współorganizujesz. Przy takich obowiązkach znajdzie się czas na ambitny trening?
Justyna: Nie powiem, że jest łatwo, bo pracy mamy naprawdę dużo, ale wiem, że przy odpowiedniej motywacji można też ambitnie trenować. Mam pewien schemat treningowy, który jest dostosowany do mojego trybu życia. Na pewno chciałabym więcej odpoczywać i więcej trenować w górach, ale nie narzekam. Lubię moje życie – i to biegowe, i to zawodowe.
Będąc tyle lat w środowisku biegowym, miałaś momenty, że chciałaś już sobie odpuścić?
Justyna Grzywaczewska: Może ze dwa razy taka myśl przeszła mi przez głowę, bo czasami nie jest łatwo pogodzić taka intensywną pracę z treningami, ale nigdy nie było to nic poważnego ;) Bieganie jest mi potrzebne do normalnego funkcjonowania, lubię taki rytm dnia z treningiem, wtedy czuję, że wszystko jest na swoim miejscu.
Masz w planach start w biegu ultra?
Justyna: Na ten moment w planach mam górski maraton i to będzie mój najdłuższy bieg w życiu. Jestem typem, który nie lubi porywać się z motyką na słońce. A tak czułabym się, stojąc na starcie ultramaratonu. Biegam długo, nawet bardzo, ale nigdy nie trenowałam dużo, jeśli chodzi o objętość, kilometraż.
Sprint – nawet ten przedłużony nie opiera się na treningu wytrzymałościowym, więc trenując wyczynowo biegałam bardzo mało. Potem dużym ograniczeniem była choroba Haglunda, czyli zwyrodnienie kości piętowych. Mam za sobą nieco ponad 1,5 roku spokojnego, regularnego i coraz większego objętościowo treningu, który być może doprowadzi mnie do startu w ultra, ale na dzisiaj nie jest to mój cel.
Jakie są Twoje obecne plany biegowe? Poprawa wyników?
Justyna: Na ten moment chcę rozwijać się na krótszych dystansach w górach – do maratonu, a w międzyczasie chciałabym poprawić moje asfaltowe życiówki, bo nie są wyśrubowane. Jestem pewna, że nawet z treningu “pod góry” stać mnie na to, by biegać poniżej 39 minut na 10 km i 1:24:xx w półmaratonie. Mój długofalowy cel to być zdrową, stawać się coraz mocniejszą biegaczką górską i nieustannie czerpać z tego biegania w górach wiele przyjemności.
Trzymamy kciuki za zrealizowanie celów!
O biegach City Trail, Chudy Wawrzyniec i Tricity Trail
City Trail to impreza rozgrywana w formule Grand Prix, w dziesięciu miastach: Bydgoszczy, Katowicach, Lublinie, Łodzi, Olsztynie, Poznaniu, Szczecinie, Trójmieście, Warszawie i Wrocławiu. Od października 2022 do marca 2023 odbywa się łącznie 50 biegów – na dystansie 5 km. Do ukończenia cyklu wymagane są min. 3 biegi. Zwieńczeniem półrocznych zmagań będzie ogólnopolski finał sezonu – bieg CITY TRAIL Gold. Szczegółowe informacje oraz zapisy znajdują się na stronie www.citytrail.pl.
Chudy Wawrzyniec to jeden z najstarszych ultramaratonów w Polsce, odbywający się latem na szlakach Beskidu Żywieckiego [więcej: 5 powodów, dla których warto wziąć udział w Chudym Wawrzyńcu]. Od 2022 r. organizowany jest również zimą na krótszym dystansie w formule: Zimowy Chudy Wawrzyniec. Szczegółowe informacje na stronie: chudywawrzyniec.pl.
TriCity Trail to bieg ultra, maraton oraz półmaraton organizowany od 2015 r. na ścieżkach Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego [więcej: TriCity Trail a może Chudy Wawrzyniec? Który bieg lepszy na debiut?]. Szczegółowe informacje na oficjalnej stronie biegu: tricitytrail.pl.
Bądź na bieżąco zapisz się do newslettera
Zapisz się