Recenzja Nike Air Zoom Pegasus 39 – od treningów szybkościowych po spokojniejsze wybiegania
Przyznam, że nie mogłam się doczekać kolejnej odsłony kultowego modelu od Nike, czyli Air Zoom Pegasus 39. Dlaczego jest to model, który tak bardzo lubię? To właśnie w Pegasusach przebiegłam swój pierwszy maraton, a konkretnie w modelu 34, byłam nim zachwycona. Do niedawna jeszcze, dopiero po ubiciu się amortyzacji, towarzyszyły mi one podczas treningu siłowego, a następnie spacerów, aż w końcu po kilku latach musiałam się z nimi rozstać.
Później przyszedł czas na odsłonę 35, następnie do akcji wkroczyły 36 i kolejno 37, które miałam okazję testować. Postaram się Wam wskazać podstawowe i najważniejsze zmiany pomiędzy tymi modelami, a także zaznaczyć, dlaczego tak bardzo spodobał mi się model 38 i czemu uważam, że 39 będzie bardziej uniwersalnym modelem.
Nike Pegasus 39 – jakie zmiany?
W modelu 34 wiele osób doceniało dobre trzymanie pięty, zostało to zmienione już w modelu 35, gdzie zapiętek przybrał stożkowego kształtu. Można dostrzec, że taki układ towarzyszy nam do aktualnej wersji 39. Oczywiście całość butów, patrząc na wygląd, nabiera bardziej startowego charakteru, aczkolwiek wiele osób zauważa, że pięty lekko podskakują w górę i w dół. Z doświadczenia powiem, że można się do tego przyzwyczaić i ten efekt towarzyszy mi od modelu 35. Osobiście mi nie przeszkadza, dlatego, że biegam ze śródstopia i nie odczuwam w związku z tym dyskomfortu, ale wszystko zależy – od budowy stóp po technikę biegu, a także wrażliwość danej osoby.
Skoro jesteśmy już przy zapiętku, zwrócę uwagę na cholewkę i miękkość w bucie, już przy samym założeniu naprawdę czuć dobrą amortyzację, ale i przyjemną wyściółkę, która otula stopy. Jest ona bardziej przewiewna od poprzednich wersji i stopy zyskują lepszą wentylację. W 39 pojawił się także system linek Flywire, który wraz ze wstawką w rejonie śródstopia dobrze trzyma stopy podczas biegu, a to przyczynia się do większej stabilności.
U osób z wąskimi stopami, ta odczuwalna wstawka odgrywa dużą rolę, ponieważ stopy nie przesuwają się tak w butach. Mam wrażenie, że w tej wersji czuje się swobodniej niż w 37 przez przyjaźniejszą konstrukcję cholewki. Mój krok biegowy był pewniejszy i miałam więcej stabilności podczas treningu. Nawiązując do pluszowości zapiętka, to moim zdaniem jest identyczny z 38, nie ma go przesadnie dużo, co korzystnie wpłynie dla osób, które mają wystające kości piętowe.
Buty są zbliżonej szerokości do poprzednika i nie ma znaczącej różnicy. Miękkość jest również bardziej odczuwalna na przodzie stóp i nie ma takiej sztywności. Co istotne mamy powrót do dwóch poduszek gazowych, a to mieliśmy już w modelu 34. Przypomnę, że w modelu 35 mieliśmy jedną poduszkę na całej długości stóp, a w 37 oraz 38 tylko jedną poduszkę gazową na przodzie obuwia. Oczywiście bardzo cieszyłam się, że edycji od 37 do 38 mamy nastawienie na przód, co świetnie wpływało na amortyzację śródstopia, natomiast mogę śmiało stwierdzić, że w 39 tej ochrony na przodzie również nie brakuje.
Patrząc na bieżnik, jest on przeprojektowany, lecz nadal nie zapewnia on odpowiedniej przyczepności podczas biegu po mokrych nawierzchniach i zalecam tutaj uważać. Fakt — jest lepiej, ale nie jest jeszcze na tyle przyczepnie, by w zakrętach śmigać na turbo gazie.
Zwróciłam uwagę jednak na tył butów, przenosząc się na piętę, czuje więcej stabilności w obrębie tej części stóp. Tutaj ważna uwaga, że w modelu 38 tył butów jest mocniej ścięty, za to w 39 mamy już łagodniejszy stożek. W dodatku 39 oferuje nam szerzej rozbudowaną podstawę, co przekłada się na pewniejsze przetaczanie stóp, a także większą pewność w trakcie zbiegu. Bieżnik zyskał także specjalne nacięcia, które wpływają na lepszą elastyczność butów. Uważam to za duży plus, ponieważ stopy dzięki temu pracują bardziej naturalnie w obuwiu.
Jak z dynamiką?
Nawiązując do amortyzacji, uważam że wersja 39 świetnie spisze się pod każdą techniki biegu, dzięki temu, że mamy kolejno obie poduszki gazowe i do tego niezmiennie piankę React, która gwarantuje dużą responsywność oraz miękkość. Myślę, że buty są mniej dynamiczne w odczuciu od wersji 38 (patrząc na technikę ze śródstopia), ponieważ są mniej sztywne, a to przekłada się na inne odczucie dynamiki. Ma to związek z dodaniem poduszki gazowej, jak również z delikatną zmianą pianki react, która w odsłonie 39 jest bardziej miękka i napompowana niż w poprzedniej edycji. Całościowo jednak uważam, że są to buty o dużym zwrocie energii, a dzięki mniejszej wadze zyskały na lekkości, a uczucie miękkości nie przeszkadza w rozpędzeniu się. Oczywiście mówię tutaj o tempie poniżej 5 minut na kilometr, w okolicy 4:30.
Wciąż uważam, że Pegasusy to buty, które mają futurystyczny wygląd. Mając na uwadze przejście z modelu 34 na 39, widzę wiele pozytywnych zmian nawet w designie butów. Dla fanów maksymalnego wykorzystania obuwia mogę dopowiedzieć, że ten model nada się także do codziennego użytkowania podczas spacerów czy innych aktywności. Otrzymałam wersję kolorystyczną, którą docenią osoby lubiące pastelowe barwy, buty świetnie spiszą się nie tylko w połączeniu z odzieżą do biegania, ale i w codziennych stylizacjach.
Nike Pegasus 39 – na jakie tempo biegu?
Nie uważam, że są to buty, które powinniśmy używać tylko do krótkich czy średnich dystansów, choć dużo tu wiele zależy od danego biegacza. Można w nich przebiec maraton, mając na uwadze średnie tempo w okolicy 5:00-5:45 dadzą sobie spokojnie radę (oczywiście można szybciej) przy wadze do 85-90 kg. Dla biegaczy z pewną techniką biegu o większej masie ciała (powyżej 90 kg) zalecam ten model w sytuacjach, gdzie chcemy spróbować swoich sił w bardziej dynamicznych oraz responsywnych butach na dystansie od krótszych po półmaratońskie. Także dużo zależy... i zawsze będę to powtarzała.
Osobiście testowałam buty zarówno na spokojniejszym dłuższym biegu w okolicach 5:30-5:50, jak i szybkich jednostkach treningowych w tym interwałach w tempie w okolicy 4:00 min/km. Nie brakuje im dynamiki, są to buty, które można śmiało wykorzystać na różnorodne treningi. Lubię uczucie popychania w przód w obuwiu, a takie miałam testując model 37 oraz 38, w tym modelu też jest to wrażenie. To przyczynia się do tego, iż przebieramy szybciej nogami i nie czujemy takiego zmęczenia.
Nie byłabym sobą testując ten model, tylko i wyłącznie po twardej asfaltowej nawierzchni. Oczywiście, że są to buty przeznaczone na twarde nawierzchnie, lecz wiele osób szuka obuwia do wszechstronnego wykorzystania. I tutaj śmiało można w nich śmigać w terenie. Oczywiście mowa tutaj o terenie niezbyt wymagającym, nie mówię tutaj absolutnie o błocie, czy obfitym piachu, na lekkich leśnych ścieżkach spisze się w sam raz. Na lodzie nie miałam okazji ich przetestować, lecz spoglądając na bieżnik, mogę stwierdzić, że nie poradzą sobie i lepiej zdecydowanie zainwestować w kolce, bo na takiej nawierzchni tylko one spełnią oczekiwania.

Dla kogo Nike Pegasus 39?
Uważam, że jest to jeden z tych bardziej uniwersalnych modeli, który nada się od treningów szybkościowych po spokojniejsze wybiegania. Dzięki temu, że spisze się także w lekkim terenie leśnym, przybiera status buta idealnego dla tych osób, które mają na swojej ścieżce biegowej różne nawierzchnie i szukają wszechstronnej alternatywy.
Eliza Łassa
Sklep Biegacza
Poznaj markę Nike, zobacz więcej:
- 50 lat marki Nike! Jakie były początki? Jakie buty do biegania w ofercie?
- Nike Air Zoom Pegasus 39! Co nowego? Poznaj historię modelu!
- Nike Pegasus Trail 4. Co nowego?
- Nike Pegasus 39, jak się zmienił? Zobacz porównanie z Nike Pegasus 38
Bądź na bieżąco zapisz się do newslettera
Zapisz się