Recenzja Hoka Clifton 9 – świetny kompan na długie wybiegania
Clifton to flagowy model marki Hoka, który od lat cieszy się dużą popularnością. To właśnie dzięki niemu Hoka tak odważnie wkroczyła do świata biegowego na asfaltowe ścieżki. W Cliftonie miałam okazje już wcześniej biegać, a dokładniej w jego 5. odsłonie, ale wtedy nie byłam do nich do końca przekonana. Problemem dla mnie była ich obszerna cholewka. Po latach postanowiłam dać im jednak szansę, w końcu na rynku pojawiła się już ich 9. edycja. Chciałam sprawdzić, jak wygląda aktualnie komfort, z którego jest znana. Czy tym razem się polubiliśmy? O tym poniżej w recenzji.
Pierwsze wrażenia
Z wyglądu Clifton wygląda dosyć topornie i ciężko. Na szczęście to tylko złudzenie. Hoka zaskakuje swoją lekkością, gdy bierzemy buty do ręki. Jak na but o dużej amortyzacji ich waga jest "piórkowa", co docenią osoby szukające butów o większej lekkości bez utraty miękkości. Dla modelu damskiego waga wynosi 205 g.
Stopy w Cliftonie są też niżej osadzone, niż na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, dzięki temu zyskujemy większą pewność oraz stabilność trzymania. Niektóre osoby już przy przymiarce mogą czuć łuk stóp – w szczególności dotyczy to osób, które mają płaskostopie, natomiast jest to związane też ze specyficznym kształtem buta, gdzie stopy też leżą prościej i znajdują się w zagłębieniu. Uważam, że to nie jest duża przeszkoda i do butów stopy po prostu muszą się przyzwyczaić.
Doceniam fakt, że posiadają one niższy drop – 5 mm, który daje możliwość naturalnej pracy stóp. Co istotne w Cliftonie będą dobrze czuli się biegacze zarówno biegający z pięty, jak i śródstopia. W płynnym przetoczeniu stóp pomaga technologia Meta-Rocker nadająca kołyskowego kształtu podeszwy, dzięki niemu tracimy mniej energii na przejście z pięty na palce i zyskujemy większą dynamikę. Natomiast osoby lądujące na śródstopiu docenią niższy drop i świetną amortyzację w przedniej części obuwia.
W nowej wersji Clifton zyskał lżejszą tkaną cholewkę, którą polubiłam już przy przymiarce. Jest elastyczna, odpowiednio wzmocniona w strategicznych miejscach oraz ma zintegrowany miękki język z cholewką. Istotną sprawą jest to, że sznurówki są płaskie, dosyć elastyczne i nie rozwiązują się w trakcie biegu.
Zapiętek jest wydłużony i posiada większą wyściółkę, która dobrze otula stopy. U osób z węższymi stopami może być problem z dobrym dopasowaniem butów, patrząc na wiązanie i szerokość butów, ponieważ ten model wypada dosyć obszerniej. Choć moim zdaniem cholewka jest na tyle elastyczna, że można ją dobrze ułożyć i dopasować do stóp, nie ryzykując podwijaniem się języka w trakcie biegu. Jest lepiej niż w Clifton 5.
Dużym plusem jest fakt, że buty posiadają więcej przestrzeni na śródstopiu, co daje swobodę palcom i swobodne ułożenie stóp. Na ogół po 30 km biegu w tempie średnim 5:20 min/km nie nabawiłam się podrażnień skóry, odcisków czy bólu w stopach od ciut mocniej związanych sznurowadeł ze względu na moje węższe stopy.
Należy jednak wziąć pod uwagę fakt, że nie każdemu będzie pasować niższy drop i oprócz techniki biegu liczy się też, czy stawiamy stopy prościej, czy np. mamy tendencję do nadsupinacji. Przy technice biegania ze śródstopia oraz uciekających stopach w kierunku nadsupinacji w fazie lądowania znalazłam kolejny plus w Cliftonie, czyli szersza platforma, która nadawała większej stabilności i ochrony na zewnętrznych krawędziach stóp.
Amortyzacja
Producent w najnowszej odsłonie dodał 3 mm więcej pianki w porównaniu do poprzedniej wersji. Ma to służyć większej ochronie i uczuciu miękkości. Bardzo znaczącym aspektem jest to, że pomimo dodania pianki buty nie utraciły na swojej responsywności i czuć po nich dobre wybicie. Nie zabrałabym ich co prawda na start na krótkie dystanse takie jak 5 czy 10 km, czy szybkie jednostki treningowe, ale w moim przypadku stanowią świetnego kompana na długie spokojniejsze wybiegania, gdzie stawiam przede wszystkim na zapewnienie ochrony.
Jak chodzi o dynamikę, to miałam wrażenie, że już w tempie poniżej 5:10 min/km zaczyna przeszkadzać mi nadmierna ilość pianki, w której stopy się lekko „zatapiały” i im szybciej tym buty utrudniały mi zadanie. Dlatego uważam, że najlepiej spiszą się w codziennym użytkowaniu na spokojniejsze jednostki treningowe.
Bieżnik w Cliftonach jest uniwersalny i jeśli biegamy większość po asfalcie, ale zdarzają nam się biegi w parkach, po mieszanej żwirowatej nawierzchni lub w delikatnym lesie to jak najbardziej można brać je na trasę, ponieważ bieżnik na takich powierzchniach spisuje się bardzo dobrze. Dodatkowo zastosowana guma odporna na ścieranie dobrze spisuje się na bardziej mokrych nawierzchniach, a stopy nie uciekają nam podczas przenoszenia kroku.
Dla kogo Hoka Clifton 9?
Słowem zakończenia uważam, że Clifton 9 to świetny wybór dla osób szukających większej ochrony dla stawów na długich dystansach. Natomiast należy się do niego przyzwyczaić i dać stopom czas na dostosowanie się. Nie polecałabym im osobom, które mają tendencję do skręcenia kostek, ponieważ kołyskowy kształt, niższy drop, niżej osadzone stopy w butach i duża ilość pianki może potęgować uczucie uciekania stóp i niestabilności pomimo dosyć szerokiej platformy. Warto w takich przypadkach przetestować ten model i sprawdzić, czy na serio czujemy się w nim pewnie. Dla mnie Clifton to idealny towarzysz na dystanse powyżej 15 km, gdzie tempo jest spokojniejsze w okolicy 5:30-6:30 i czuje po nim świetną ochronę podczas takich jednostek treningowych.
Eliza Łassa
Poznaj lepiej model Hoka Clifton 9. Przeczytaj również:
Bądź na bieżąco zapisz się do newslettera
Zapisz się