Recenzja Brooks Catamount 2 – lekka i zwinna trailówka

Amerykańska marka Brooks jest obecna na rynku już od blisko 110 lat. Została założona w Filadelfii, a swoją działalność rozpoczęła od produkowania baletek i butów kąpielowych. Aktualnie specjalizuje się tylko w asortymencie biegowym i stała się cenioną marką oferującą buty specjalistyczne wysokiej jakości. Hasłem przewodnim Brooks jest „Run Happy” – przypominające biegaczom, jak ważna jest radość z samego biegania. Miałam okazję sprawdzić, czy marka nastawiona stricte na biegaczy rzeczywiście spełnia nasze oczekiwania.

Trafiły do mnie trailowe buty ze stajni Brooks – Catamount 2. To moje pierwsze buty terenowe od tego producenta, więc byłam bardzo ciekawa, czy przypadną moim wymagającym stopom do gustu, niektóre buty przeznaczone w teren mają sporo wzmocnień, co może się czasem wiązać z obtarciami i dyskomfortem w moim przypadku. Pod tym kątem mam bardzo wrażliwe stopy. 

Catamount według producenta został stworzony z myślą o szybszych jednostkach dla biegaczy, którzy chcą biegać zarówno szybko, jak i daleko. Tu pojawia się kilka pytań: Na jakie dystanse będzie odpowiedni? Jak sprawdzi się na szybkich jednostkach? Czy to model tylko dla zaawansowanych biegaczy? Miałam okazję to sprawdzić.

Cholewka i dopasowanie

Gdy po raz pierwszy je przymierzyłam od razu, odniosłam wrażenie, że wszystko leży, jak powinno. Cholewka jest mocniej dopasowana w rejonie śródstopia, co sprawia, że but dobrze przylega i stopa pozostaje we właściwym miejscu przez cały trening. Środek cholewki jest bezszwowy, a język został zintegrowany, dlatego nic nie uwiera i nie obciera. Materiał dość dobrze odprowadza ciepło, nie miała problemów z zaparzoną stopą, ale rekomendowałabym cieńsze skarpetki, też ze względu na ciaśniejsze dopasowanie.

Jakość wykonania jest naprawdę wysoka, za nią idzie również trwałość. Jednak z mojej nieuwagi i mniejszej koncentracji wbiegłam na ostro zakończony patyk, który prześlizną się po nosku buta i dość mocno uderzył mnie tuż za palcami. Stopa wyszła cało, jednak zewnętrzna warstwa materiału uległa lekkiemu naderwaniu, powstała mała dziurka. Przebiegłam w nich potem kilkadziesiąt kilometrów i na szczęście uszkodzenie się nie powiększa, całość trzyma się bardzo dobrze.

Jak wypada amortyzacja i dynamika?

W przypadku amortyzacji często brakuje mi wyważenia – w zbyt miękkich butach moja stopa się zapada i energia jest tłumiona, a w przypadku butów twardych mój aparat ruchu dość szybciej się męczy już na średnich dystansach. Tym razem trafiłam w dziesiątkę – Catamount nie jest ani za twardy, ani za miękki, więc idealnie, to dokładnie tego oczekuję od butów. Dystans około 20 km biegnie się wciąż w komforcie. Dla porównania Saucony Peregrine używam tylko na krótszych dystansach, ze względu na większą twardość.

Niski 4 mm drop pozwala pracować nad lepszą techniką biegu, za sprawą mniejszego bardziej zbliżonego do naturalnego ułożenia stopy. Umożliwia łatwiejsze lądowanie na śródstopiu, co powinno się przyczynić do szybszego rozwijania prędkości.

Jak jesteśmy już przy rozwijaniu prędkości, muszę wspomnieć, że spodziewałam się więcej po dynamice tego buta, którego sercem jest materiał DNA Flash z azotem + płytka z tworzywa. Może i sprężystość pianki jest rzeczywiście odczuwalna, za to mam nieodparte wrażenie, że część energia jest przyjmowana, a nie oddawana przez materiał amortyzujący i dlatego nie mogłam się odpowiednio napędzić. W każdym razie czegoś mi zabrakło. Wysokość podeszwy 25/19 mm pozwala na dobre czucie podłoża, co przy biegach trailowy jest ważne, żeby zachować lepszą równowagę.

Czy pokusiłabym się o start w Ultra w tych butach? Niekoniecznie, wybrałabym raczej coś bardziej komfortowego na takie dystanse jak Caldera lub Cascadia. Choć osoby bardziej wprawione w dłuższych dystansach mogłyby się pokusić o kilometraż ok. 50 km. Warto też wziąć pod uwagę wagę przyszłego użytkownika, gdyż Catamount nie są przeznaczone dla cięższego biegacza.

Co z przyczepnością?

Sprawdziłam ten dość niepozorny bieżnik podczas różnych warunków i muszę przyznać, że naprawdę dał radę. Kauczukowa podeszwa zewnętrzna wykończona 2-3 mm wypustkami dobrze „klei się” do podłoża, w tym również mokrego. Przez cały trening zarówno w śniegu (zimową porą), jak i bardziej technicznych odcinkach mogłam czuć się pewnie dzięki dobrej trakcji. Jedynie podczas grząskich odcinków z błotem było gorzej, ale to nie było zaskoczenie, ze względu na nie za wysoki bieżnik.

Podsumowanie

Brooks Catamount to model, któremu daleko do butów maksymalistycznych, ale to nie jest minus. Jest to but dobrze amortyzowany, a jednocześnie lekki, stworzony pod „żwawsze” bieganie. Nie będę ukrywać – biega mi się w nim doskonale, jest to aktualnie mój ulubiony but do codziennych treningów, przymykam oko na mankamenty w dynamice przy wysokich prędkościach. Doceniam w nim sporą uniwersalność zarówno jeśli chodzi o rozpiętość dystansów, jak i rodzaj nawierzchni. Jest dobrym uzupełnieniem linii trailowej Brooksa, obok wspomnianych już modeli Caldera i Cascadia.

Dla kogo?

Dla biegaczy i biegaczek poszukujących wygody, ale jednocześnie lekkości na codziennych treningach. Będzie dobrym partnerem biegowym zarówno dla początkującego, jak i zaawansowanego biegacza, którzy chcą dodać więcej szybkości w swoich treningach, ale nie chcą rezygnować z uniwersalności na różnych płaszczyznach. Będzie to propozycja dla lżejszych biegaczy.

Ada Żbik
Sklep Biegacza

Poznaj również opinię Łukasz o Brooks Catamount, przeczytaj:

• Recenzja Brooks Catamount 2 – na szybsze jednostki treningowe