Poradnik biegacza Poradnik biegacza
15 Czerwca 2021

Recenzja The North Face Vectiv Enduris – alternatywa dla Hoki?

Recenzja The North Face Vectiv Enduris – alternatywa dla Hoki?

W ostatnich latach popularność biegów górskich stale rośnie, dlatego coraz więcej firm z branży outdoorowej wypatruje w tym segmencie swojej szansy, tworząc nowe modele butów. Nie inaczej jest w przypadku firmy The North Face, która na początku tego roku zaprezentowała zupełnie nową kolekcję butów trailowych oznaczoną serią Vectiv, w skład której wchodzą trzy modele: Flight, Infinite oraz Enduris. Kilka tygodni temu w moje ręce wpadł ostatni z wymienionej trójki, który teoretycznie jest modelem najbardziej komfortowym i przeznaczonym na długie biegi ultra. Można więc rzec, że to idealna opcja dla mnie biegacza, który ultra nie biega ;).

Dogonić ideał

Nigdy nie przepadałem za dużą amortyzacją. Po pierwsze nie robię aż tak długich wybiegań, żeby takiej potrzebować, a po drugie jestem trochę za lekki dla butów, które mają sporą ilość słoniny pod stopami. Dlatego też do Enduris’a podchodziłem z małą dozą ostrożności. Nie spodziewałem się fajerwerków, ale oczekiwałem, że w końcu pojawi się jakaś konkurencja dla marki Hoka, która obecne, w mojej ocenie, jest liderem rynku jeżeli chodzi o poziom amortyzacji w swoich butach.

Łukasz Biela

Muszę to przyznać but jest miękki. Nadal nie jest to ten poziom miękkości jaki daje Hoka, ale w końcu pojawiła się dobra alternatywa na rynku. Swój model zabierałem na długie, spokojne wycieczki biegowe w górach, głównie w Beskidzie Śląskim i Żywieckim. Były to dystanse rzędu 25-30 km i za każdym razem, po ukończeniu biegu, nie odczuwałem, żeby moje stopy i nogi były zmęczone.

Nie robiłem w nim żadnych dynamicznych jednostek treningowych, bo nie takie jest jego przeznaczenie. Oczywiście nie oznacza to, że nie można w nim pobiec szybciej, ale dla mnie najważniejsze było by czuć się dobrze na dłuższej i wolniejszej trasie.

Sama pianka, na swój sposób, jest też nieco sztywna, co mogłoby sugerować lepszą stabilność dla stóp w trakcie biegu, natomiast sztywność ta nie wpływała na komfort użytkowania. Takie odczucia spowodowany były najprawdopodobniej przez wkładkę TPU Plate, która zatopiona jest między cholewką a pianką.

I choć jej głównym zadaniem jest zabezpieczenie przez ostrymi kamieniami i innymi elementami, na które możemy nadepnąć w terenie, to w moim przypadku system ten nie do końca się sprawdził. Nie było bardzo źle, ale kilka razy zdarzyło się, że przy szybszym zbiegu poczułem niektóre kamenie pod swoją podeszwą. Natomiast przy spokojnym przemieszczaniu się problem ten nie występował.

Więcej miejsca w środku

Cholewka nie należy do najwęższych na rynku, a mimo to całkiem dobrze dopasowała mi się do stopy. Czułem luzy, ale nie na tyle duże, by odczuwać związany z tym dyskomfort. To też pozwoliło moim stopom na pełne wypłaszczenie bez obawy, że po dłuższym biegu, kiedy nieco opuchną, zacznę się w bucie czuć ciasno. W środku nie znajdziemy zintegrowanego z cholewką języka. Dla mnie jest minusem, bo zdarzało się, że potrafił się lekko zsuwać na boki.

The North Face Vectiv Enduris

Największym problemem z jakim musiałem walczyć była stabilność tego buta. Już po pierwszym włożeniu stóp do środka i zrobieniu kilku kroków czułem, że moje nogi zaczynają mocno rotować do wewnątrz. Jest to oczywiście częściowo spowodowane moimi „wadami”, ale sama konstrukcja górnej części sprawia, że to uczucie się pogłębiało. Materiał z jakiego wykonana jest cholewka jest dosyć miękki.

Nie mamy tu żadnych dodatkowych wzmocnień, nawet na zapiętku. I to, w połączeniu z szerszym profilem jest główny powód tych nie przyjemnych wrażeń. But jest po prosty dla mnie za mało sztywny. Z jednej strony ma to swoje zalety, ponieważ jest mniejsze ryzyko wystąpienia otarć, lecz z drugiej u nie których osób, taka budowa może od razu zdyskredytować ten model, właśnie ze względu na utrzymanie całej stopy w ryzach.

Jest za to przewiewny. Nie tak bardzo jak model Flight Vectiv, ale ani razu się w nich nie ugotowałem. Oczka w górnej części cholewki są na tyle duże, by powietrza do środka mogło wpaść więcej, a dodatkowy, cieńszy materiał pod spodem zapobiega przed dostawianiem się drobnych elementów do środka.

Oczywiście, kij ma zawsze dwa końce, więc takie rozwiazanie sprawia, że równie szybko jak powietrze do środka dostaje się woda, więc z mokre dni trzeba być przygotowanym na dodatkowy element chłodzący.

The North Face Vectic Enduris

Wspomnieć muszę jeszcze o zapiętku, ponieważ jedna rzecz mi w nim nie przypadła do gustu. O ile trzymanie i dopasowanie były dobre, o tyle zapobieganie wpadaniu dodatkowej drobnicy do środka, w postaci piasku, kamyczków i innych elementów, już niekoniecznie.

I znów przytoczyć muszę to o czym pisałem wcześniej - miękki materiał cholewki. W mojej ocenie zapiętek jest trochę za miękki i za mało usztywniony, przez co w trakcie ruchu stopą w nierównym terenie tworzył małe „luki” przy kostce, przez które do środka wpadały różne drobiazgi.

Poprawna przyczepność

Podeszwa to chyba najmniej ekscytujący punkt w tym bucie. Nie ma w niej nic specjalnego, co wyróżniałoby ją na tle konkurencji. Znajdziemy tu 3,5 milimetrowe kołki, które rozmieszczone są „symetrycznie”, bez żadnego dodatkowego kombinowania. Klasycznie, jak to ostatnio jest w modzie, przednia oraz tylna część ułożona jest odwrotnie, żeby ułatwić wgryzanie się na podejściach i pomóc przy zbiegach, kiedy przetoczenie stopy zaczynamy od pięty.

O dziwno nie znalazłem większych minusów dotyczących podeszwy. Generalnie zachowywała się bardzo poprawnie. But dobrze utrzymuje się na suchych, utwardzonych ścieżkach. Nieco gorzej bywało, kiedy teren robił się bardziej sypki i kamienisty. Wtedy musiałem biec czujniej, żeby nie stracić kontaktu z podłożem. Oczywiście najgorzej jest na błocie, ale nie powinno to nikogo dziwić kołki są zbyt niskie by móc dobrze wgryźć się w taką nawierzchnię.

The North Face Vectiv Enduris

Zdarzyło mi się również chwile pobiegać po asfalcie, gównie mokrym asfalcie. I tu zaskoczenie, bo ten model nieźle sobie radzi na takiej zwilgoconej nawierzchni. Trakcja była naprawdę dobra i nawet, gdy chciałem przyspieszyć, nie czułem, żeby podłoże „próbowało mnie wyprzedzić”. Należy jednak pamiętać, że jest to but trailowy, więc raczej powinno się unikać długiego biegania asfaltowego, żeby nie zniszczyć bieżnika.

Jednak to co spodobało mi się najbardziej w podeszwie, to jej wywinięty przód. But ma raptem 6 mm dropu, co w połączeniu z taką podniesioną konstrukcją powoduje, że jest to idealne rozwiazanie dla osób lądujących na śródstopiu. Zero problemów z przetaczaniem. Lądowałem dokładnie tam gdzie chciałem, zarówno na pierwszym jak i trzydziestym kilometrze.

Komu The North Face Vectiv Enduris?

Mimo, że nie jestem biegaczem ultra to bardzo się cieszę, że producenci zaczynają iść w kierunku bardziej komfortowych rozwiązań w swoich modelach. I takim modelem może być właśnie The North Face Vectiv Enduris. Uważam, że nadal nie jest to poziom Hoki, ale jest to bardzo dobra alternatywa.

W mojej ocenie największymi zaletami tego buta są na pewno komfort i trzymanie na suchych nawierzchniach, a największymi wadami są niezbyt duża stabilność i waga, bo but w rozmiarze samplowym waży 316 gramów, co sprawia, że jest jednym z cięższych butów trailowych w tym segmencie amortyzacji.

Może to być również dobra opcja dla cięższych biegaczy, ponieważ ilość użytej amortyzacji będzie zabezpieczać ich stawy, zarówno na krótkich jak i dłuższych dystansach.

Łukasz Biela
Sklep Biegacza Katowice

Ocena: 0
Bestsellery Zobacz więcej

Bądź na bieżąco zapisz się do newslettera

Zapisz się