Poradnik biegacza Poradnik biegacza
26 Kwietnia 2021

Recenzja plecaka Salomon Sense Pro Damski LTD Edition – mały, ale zaskakująco pakowny!

Przez ponad 13 lat biegania miałam okazję biegać w różnych plecakach czy pasach przeróżnych marek. Każdy kolejny uświadamiał mnie czego potrzebuję, a tym samym wydawał się być jak wchodzenie po kolejnych stopniach komfortu.

W ostatnich latach ostatecznie wierna byłam serii plecaków marki Salomon – Adv Skin, a moją ulubioną pojemnością była 12. Wystarczająco pakowny, by zabrać ze sobą niezbędne rzeczy na dłuższą wycieczkę ultra, nawet bez wsparcia. Komfortowy, dobrze przylegający i posiadający łatwo dostępne softflaski. Ideał? Miał wszystko co mi potrzeba, choć jego piętą Achillesową dla mnie, były zamki. No dobra, może nie zawsze była to jego wina, czasami używałam zbyt dużej siły, by w pośpiechu, z nierzadko przeładowanego coś wyciągnąć.

Byłam dość mocno zaskoczona, gdy w grudniu ubiegłego roku rozpakowałam paczkę i wyciągnęłam z niej plecak Salomon Sense Pro 5 limitowanej edycji w wersji damskiej. Nie chodziło o wygląd, po latach plecakom Salomona zaufałabym w ciemno, ale zadziwiła pojemność. Zapewne takim bym się nawet nie zainteresowała w sklepie za bardzo, szukając plecaka dla siebie. Jako pierwsze od razu powiedziałam – „co ja w to wpakuję? Uznałam, że najwyżej będzie służył na krótsze, okoliczne bieganie. Okazało się, że warto dać mu szansę na więcej.

Pierwsze wrażenie 

Plecaki Salomon Sense nie są mi obce. Doskonale wiedziałam, że to plecak stworzony i w marce Salomon jako kolejny poziom komfortu. W końcu to seria skonstruowana z myślą o takich czołowych zawodnikach jak Kilian Jornet. W biegach ultra o triumfie zaczynają decydować sekundy, te z kolei, to efekt nie tylko formy, ale i czasu spędzanego na punktach odżywczych.

Jednocześnie nikt nie ma wątpliwości, że ultra to konkurs również jedzenia i picia. To jest kluczowym elementem, nie da się pomijać tej kwestii, bez względu na to, czy chodzi o punkty odżywcze przygotowane na zawodach przez organizatora, czy też własny support. Chyba, że wolimy wszystko sami dźwigać na plecach, ale przy tym podczas startu, zdecydowanie stracimy na czasie...

Nowa konstrukcja plecaka z softflaskami, miała pozwolić czołowym zawodnikom skrócić czas potrzebny na uzupełnienie, zwłaszcza płynów, do minimum.

To co się rzuca w oczy, to wydawałoby się "delikatność". Można wręcz zastanawiać się jakim cudem to ma być wytrzymały plecak, który nie rozerwie się gdzieś w trakcie na trasie. Nic bardziej mylnego. 

Materiał z przodu jest niezwykle cienki, przypomina raczej startową koszulkę. To mieszanka materiału: 87% Poliamidu i 13% Elastanu. Poliamid jest bardziej wytrzymałym włóknem niż znany m.in. poliester, nawet, gdy jest mokry, co istotne, gdy spojrzymy przez pryzmat tego, że ulewy na biegach nie są czymś zaskakującym.

Jednocześnie jest bardziej odporny na plamy (mimo różnych warunków, bywało błotnistych, bywało wywrotek, faktycznie nie brudzi się zbytnio) i zagniecenia. Nawet gdy plecak zwiniemy do innego bagażu, nie musimy się bać o to jak będzie wyglądał po wyjęciu. W odróżnieniu od poliester, jest jednak wrażliwy na pranie ze środkami chemicznymi. W grę wchodzi tylko ręczne, najlepiej w zimnej wodzie. 

Z kolei Elastan to dodatek, który równie często spotkamy w produktach sportowych. Wyróżnia się rozciągliwością, ale i jednocześnie zdolnością powrotu do poprzedniego kształtu. Dzięki temu możemy w plecak wrzucić nieco rzeczy, ale bez obawy o to (nawet jeśli napakujemy w niego przesadnie dużo), że plecak nam się rozciągnie i już zawsze będzie luźniejszy.

Wyraźnie cieńsza siateczka na plecach to również mieszanka: 89% Poliamid, 11% Elastan. Nieco grubsza siatka to z kolei 100% poliester. 

Mały, ale pojemny!

Salomon Sense Pro LTD Edition


Tak się złożyło, że na początku stycznia miałam zaplanowany udział w akcji charytatywnej w której do pokonania było całe polskie wybrzeże po plaży. Panujące warunki i sam zamysł nie dotyczył ścigania się z czasem, lecz zmierzenia się z dystansem i zimowymi warunkami. Uczestniczyłam w tym po raz drugi, więc wiedziałam jak się przygotować. 

Mieliśmy swój support, ale i trzeba było liczyć się z tym, że spotkamy się z nim nawet i po 8h pokonywania kolejnych kilometrów. Jedzenia czy picia musiało więc starczyć na cały odcinek, bez szans na udanie się do sklepu, na plaży zimą to nierealne. W plecaku musiało się zmieścić jedzenie: kanapki, żele, batony. Do tego nierzadko dodatkowa kurtka, a często nawet dwie czy rękawiczki, zarówno te biegowe, jak i narciarskie, które na nocnych, mroźnych odcinkach sprawdzały się najlepiej. 

Z racji tego, że nie było wygórowanych prędkości, mogłam sobie pozwolić na przypięcie dodatkowych elementów do plecaka, wiedziałam, że w bardziej marszowym tempie, nie będą latać w jedną czy drugą, można je było o linki też dobrze ustabilizować. Skorzystałam również z kołczana Salomona (który jest już teraz kompatybilny z większością nowych plecaków Salomon), a gdy kijki były w użytku, świetnie sprawdził się jako kieszeń na termos. Taką opcję kołczana wypróbowałam już w ubiegłym roku. Dzięki temu termos z gorąca herbatą jest zawsze pod ręką, a dodatkowo nie wżyna się w plecy czy uwiera.

Początkowo, gdy patrzyłam na swój plecak przed startem kolejnych etapów, miałam obawy o wytrzymałość, ale okazało się, że nie zabrakło jej w żadnym aspekcie wyprawy. Jednocześnie, plecak w użytku był przez 7 dni niemal non stop. Nie licząc, często niezbyt długich przerw na sen. Wystawiony był na różne warunki atmosferyczne, mrozów czy ulewnych deszczy też nie zabrakło. I niekoniecznie się zbytnio skupiałam, by go specjalnie rozkładać na suszenie. Zdarzyło się nawet, że jednego wieczoru rzuciłam go po prostu na folie NRC. Materiał bardzo dobrze schnie. Nie było obaw, że kolejny etap zacznę od zakładania na plecy nieprzyjemnie mokrego plecaka.

Wersja dla kobiet

Muszę też przyznać, że ani razu nie uwierał, nie czułam żadnych punktów nacisku. To też efekt między innymi technologii Quick link. Jak zaznacza sama marka, to innowacyjna konstrukcja paska piersiowego która umożliwia szybką regulację i zapięcie plecaka, nawet bez zatrzymywania się. Elastyczny pasek ułatwia też oddychanie w czasie intensywnej aktywności. Z tym się można zdecydowanie zgodzić.

W wersji damskiej znajdziemy nieco zmienione softflaski (w zestawie). Nie są one tak podłużne, a bardziej asymetryczne i płaskie Przez to i sama kieszeń jest usytuowana nieco niżej niż w serii uniwersalnych plecaków ADVSkin. Jest szersza, Rozmieszczenie takie sprawia, że softflaski nie naciskają na biust. Dodają komfortu.

Kieszeń jest szeroka, nie wymusza wciskania softflaska (jak to się czasem zdarzało w ADV Skin). Sam softflask z rurkami jest bardzo praktyczny, nie wymaga żadnego wyciągania, łatwo można uzupełniać płyny i w trudnych warunkach. Trzeba się jednak liczyć z tym, że przy mrozie, bez dodatkowej osłonki zamarza, wówczas zostawała tylko ciepła herbata w termosie... Softflaski dodatkowo nie chlupoczą, a w miarę ubywania płynów, zajmują coraz mniej miejsca.

Z lewej strony ustnik można schować pod siatkę, dzięki czemu nie lata na boki. Z prawej, przyznaję mi tego brakuje, ale zaczep o specjalne gumki też dają radę. Choć zdecydowanie siateczkowany materiał to bardziej praktyczne rozwiązanie. Mi osobiście się sprawdza. Przyznam też, często zabieram tylko jeden softflask, wówczas zawsze noszę go po lewej stronie. Prawa w tym czasie dociążam innymi podręcznymi przedmiotami.

Salomon Sense Pro

O ile ergonomia softflaska mi bardzo odpowiada w trakcie aktywności, to w tej kwestii żałuję tylko jednego, to trochę jak powrót do starszych wersji otworu. W ADV Skin korzystałam z Softflask 500 ml STD 42. Jest co prawda węższy i bardziej podłużny, ale tam szeroki, 42 mm otwór pozwala na łatwe mycie. Do tej wersji plecaka, podobnie jak butelka, ta wersja się nie sprawdzi, chyba, że poskakujące przedmioty nie wywołują u nas irytacji. 

A gdyby tak Salomon zastosował damską wersję softflaska z szerszym otworem? Byłoby idealnie. To drobiazg, ale ułatwia sprawę.

Softflask w plecaku Salomon Sense Pro

Choć cała konstrukcja jest naprawdę przemyślana, to ma też swoją wadę, jeśli chcemy zapakować w kieszeń co innego niż softflask, a choćby telefon. Przy wolnym tempie nie odczujemy tego zbytnio, ale jeżeli chcemy przyspieszyć, a zwłaszcza zbiegamy, możemy być niemal pewni, że telefon nam z tej kieszeni po prostu wyskoczy (jest zbyt szeroka). Przy trzecim razie nauczyłam się wrzucać telefon po skosie, a częściej po prostu korzystać z kieszeni zamykanej na zamek, którą znajdziemy z przodu na lewej stronie.

Skoro już o kieszeniach, znajdziemy tu łącznie:

  • 2 elastyczne kieszenie przednie na miękkie softflaski
  • 2 elastyczne kieszenie przednie po boku od kieszeni na softflaski (lubię tam wrzucać żel, by mieć pod ręką, lub zimą cienkie rękawiczki)
  • 1 kieszeń elastyczną po prawej stronie zapinaną na zamek u góry (nad kieszenią na softflaski, sprawdza się idealnie na np. klucze)
  • 1 kieszeń zamykaną na zamek z przodu od lewej strony (na wysokości kieszeni na miękki softflask)
  • 1 nisko umieszczoną kieszeń tylną, która umożliwia dwustronny dostęp (mi świetnie się sprawdza teraz wiosną na wrzucenie kurtki, która awaryjnie jest zawsze pod ręką)
  • 1 główną kieszeń plecaka z tyłu z której rzeczy możemy wyciągnąć od góry

Śmiało można powiedzieć wystarczająco, by się nie pogubić co jest gdzie schowane, jednocześnie mieć wszystko zawsze pod ręką

Przyznam i z główną komorą nie mam problemu. Wyciągam rzeczy bez ściągania plecaka. Po prostu lewą ręką lekko podnoszę plecak do góry, a prawą wyciągam to czego aktualnie mi potrzeba. Tu oczywiście wiele zależy od naszego zakresu ruchu.

Co do kieszonki na zamek z przodu na wysokości softflaska. Zamek jest od wewnątrz, mimo to, będąc praworęczną idealnym wydawałoby się dla mnie rozwiązaniem kieszeń po prawej stronie i zapięcie od zewnątrz, ale do wszystkiego można się przyzwyczaić.

Podsumowanie

W teorii plecak skonstruowany został z myślą o doświadczonych zawodnikach stawiających na szybkość. Takie osoby niewiele potrzebują zabierać na trasę, poza często, obowiązkowym wyposażeniem. Można zatem powiedzieć, model nie dla mojej osoby. Raczej bliższe mi jest podziwianie krajobrazu i uwiecznianie go na zdjęciach, ale plecak użytkuję praktycznie nieprzerwanie od grudnia. Od tego czasu można śmiało powiedzieć, że ok. 2 tys. wspólnych kilometrów za nami.

Przyznam, przez ten czas ani razu nie sięgnęłam po minioną odsłonę ADV Skin, nawet, gdy na trasę zabierałam niekoniecznie małych rozmiarów lustrzankę, okazało się, że nie było takiej potrzeby. Sprawdzał się na bieganie, spacery czy rower. I pewnie kolejne wycieczki przed nami, choć jeśli zaplanuję coś dłuższego "bardziej biegowego", to siłą rzeczy przywiązywanie dodatków tym razem już nie wejdzie w grę i wtedy powrócę do 12 l pojemności. Tymczasem to mój stały element biegowej garderoby.

Jego największą zaletą jest idealne przyleganie. Należę do osób, które zakładają plecak nawet jak idą pobiegać "wokół bloku". Mi osobiście jest łatwiej wrzucić klucze czy telefon do plecaka. Zapominam, że je mam, nie ciążą w żadnej kieszeni spodni czy pasie. W tej kwestii nie ma idealnego środka, każdy musi wypróbować najlepszą opcję dla siebie, ale konstrukcja sprawia, że po prostu zapominasz, że plecak masz na sobie.

Dla kogo?

Można śmiało powiedzieć, że Sense Pro 5 to plecak dla każdej kobiety, bez względu na poziom zaawansowania. To komfort w najwyższym wydaniu, jak kolejny element odzieży dopasowanej do nas samych. I jeśli mam być szczera, chyba niemal każdy kto spróbował plecaków marki Salomon, wie o czym mowa. Nic nie podskakuje, wszystko idealnie leży. To trzeba samemu wypróbować i poczuć. Sprawdzi się zarówno w miejskich, jak i górskich warunkach. Nie trzeba się bać biegania po zmroku. Plecak posiada z obu stron wyraźnie widoczne odblaski. Kluczowe jest tylko dobranie odpowiedniego rozmiaru, ze względu na obwód klatki piersiowej. 

  • XXS 73-78 cm
  • XS 78-83 cm
  • S 83-88 cm
  • M 88-93 cm
  • L 93-99 cm

Agata Masiulaniec
Sklep Biegacza

Ocena: 0
Bestsellery Zobacz więcej

Bądź na bieżąco zapisz się do newslettera

Zapisz się