On Cloudsurfer 2: w poszukiwaniu miękkiego wymiaru biegania
Blisko dwa lata temu marka On udowodniła, że nie boi się rewolucji, wprowadzając na rynek model Cloudsurfer 7. Był to neutralny but treningowy wyposażony w innowacyjną technologię podeszwy środkowej CloudTec Phase, opracowaną z wykorzystaniem sztucznej inteligencji. Efekt? Od pierwszego spojrzenia, przez dotyk, po treningi but wydawał się być dopracowany w najdrobniejszych detalach.
Przyznam, że do dziś jest to model, po który chętnie sięgam na treningi na średnim dystansie. Mimo upływu czasu, wciąż zdaje się łączyć w sobie amortyzację z zaskakującą przyjemną dynamiką (wystarczającą do realizacji wolnych i tych nieco szybszych treningów przez osobę o średnim tempie biegu).
Dlaczego piszę o tym modelu? Ponieważ miałam przyjemność sięgnąć po jego następcę - Cloudsurfer 2. Jak sprawdził się w testach? Czy podtrzymał wysoką poprzeczkę, jaką postawił poprzednik? Odpowiedzi znajdziesz w tej recenzji.
Pierwsze wrażenia
Mówi się, że wygląd to sprawa drugorzędna, ale w świecie wielu opinii i poszukiwania własnego głosu, ciężko nam nie oprzeć się czasami pierwszym wrażeniom wizualnym. Przede wszystkim but zyskał bardziej „mięsistą” sylwetką i poszerzoną cholewką w przedniej części. Wrażenie solidności potęguje większa gęstość materiału w okolicach zapiętka, kostek oraz na języku.
Po założeniu buta miękkość jest wyraźnie odczuwalna, choć jej odbiór zależy od indywidualnych preferencji. W poprzedniku zdecydowanie ceniłam sobie delikatniejszy język, także ze względu na łatwiejszą możliwość założenia buta.
Pod względem designu marka On ponownie stanęła na wysokości zadania, łącząc świat biegowy z casualowym stylem. To wyróżnik marki On, która stawia nie tylko na odczucia fizyczne, ale także pragnie przekonać do siebie wizualnie.

Cholewka i przewiewność
Zmiany w konstrukcji buta są widoczne gołym okiem. Poszerzenie przodu okazało się pozytywnym zaskoczeniem – mimo wąskiej stopy nie odczułam dyskomfortu związanego z nadmiarem przestrzeni. But świetnie dopasował się do mojej nogi i nie przytłoczył swoją szerokością. Należy również dodać, że moja stopa jest stosunkowo niewielka (37,5-38 EU według rozmiarów butów biegowych), także wrażenia wizualne mogą różnić się w zależności od rozmiaru.
To co uległo także zmianie, to zwiększona liczba paneli oddychających w przedniej części cholewki, które poprawiają wentylację, choć brak ich w tylnej części języka może stanowić wyzwanie w cieplejsze dni.
W zmiennych warunkach zimowo – wiosennych takie rozwiązania nie były przeszkodą, jednak znając moje preferencje, but ten może się okazać dla mnie zbyt mało przewiewnym rozwiązaniem w stosunku do poprzednika.

Przyczepność i stabilizacja
Mimo niewielkich zmian w konstrukcji bieżnika, nie odczułam różnic w przyczepności. Cloudsurfer 2 przetestowałam w warunkach zmiennych pogodowo, ale także zmiennych terenowo – z asfaltu wybiegłam na utwardzone ścieżki leśne.
Muszę przyznać, że poddany każdej próbie, spełnił swoje zadanie. Czemu zdecydowałam się zboczyć z trasy? Byłam ciekawa czy sprawiająca wrażenie zwiększającej stabilność konstrukcja buta jest faktycznie odzwierciedleniem jego pracy w biegu.
Okazało się, że i tego nie można odjąć temu modelowi. Jest to wprawdzie but dla stopy neutralnej, ale sprawdzi się także u tych, którzy podświadomie szukają sposobu na nieco większą stabilność.

Technologia w chmurach
Najważniejszą cechą Cloudsurfera 2 jest amortyzacja CloudTec Phase, czyli rozwiązanie, które zapoczątkowało rewolucję w poprzednim modelu. Długo zastanawiałam się co mogę o niej napisać. Zacznijmy więc od poprzednika.
On od jakiegoś czasu obiecuje wrażenia biegania jak po chmurach. W Cloudsurferze 7 odczucie biegania „jak po chmurach” pojawiało się stopniowo – potrzeba było ok. 20-30 km, by znaleźć wspólny biegowy język. Do dziś nie wiem czy to była kwestia wybiegania buta czy mojego mentalnego nastawienia. Jednak stał się jednym z moich ulubieńców.
Z Cloudsurferem 2 niestety nie poczułam tej samej chemii. Jest nadal przyjemny, nadal miękki, ale wydaje się jakby utracił nieco na swej sprężystości, która sprawiała, że bieganie zmieniało się w miejskie surfowanie.
Być może uczucie to spowodowane jest jeszcze jedną kwestią, która zastanawia mnie w nowszym modelu. Przetoczenie powinno być możliwie płynne. Różnica między 2 a poprzednikiem to dosłownie 1mm dropu na korzyść poprzednika. Teoretycznie to niewielka różnica, ale w praktyce but wydaje się nieco mniej dynamiczny niż jego poprzednik.

Dbałość o detale
To co zawsze urzeka mnie w modelach On, bez względu na to czy asfaltowych, czy trailowych, to dbałość o detale. W Cloudsurferze 2 wyróżnia się precyzyjne wykonanie, wysoka jakość materiałów oraz solidny system wzmocnienia przy sznurówkach.
Zastosowana podeszwa, mimo otwartych przestrzeni w konstrukcji, nie gromadzi zabrudzeń ani kamieni – nawet po przebiegnięciu setek kilometrów. To praktyczne rozwiązanie, które sprawdzało się zarówno w modelu 7, jak i teraz w wersji 2.
Podsumowanie
Szwajcarska inżynieria tym razem nie porwała mnie aż do chmur. Nie oznacza to jednak, że pozbawiła mnie przyjemnych odczuć podczas moich treningów. Wiem po prostu, że po ten model chętniej sięgnę w chłodniejsze dni ze spokojnymi, dłuższymi wybieganiami. Bez szaleństw i pisania wspólnej historii treningów, które zbierają laury w kolejnych segmentach Stravy.
Jest to bardzo bezpieczna propozycja, tracąca delikatną nutkę szaleństwa i pozytywnego zaskoczenia względem swojego poprzednika.
Hasłem przewodnim kampanii modelu Cloudsurfer 2 jest „soft is efortless” (w wolnym tłumaczeniu: miękkość jest łatwa) i myślę, że to najlepiej oddaje zmiany, które zostały wprowadzone w tym modelu. Miękkość zdecydowanie jest postawiona na pierwszym miejscu i stanowi solidny fundament dla szukających buta na nieco dłuższe treningi.
Karolina, Sklep Biegacza
Bądź na bieżąco zapisz się do newslettera
Zapisz się
