Lekkość i dopasowanie na szlaku – recenzja Salomon S/Lab Pulsar 3
Salomon to marka specjalizująca się w produkcji sprzętu sportowego, która zdobyła uznanie na całym świecie. Jedną z najważniejszych linii tej firmy jest S/Lab, która jest synonimem innowacji i najwyższej jakości. S/Lab, skrót od Salomon Laboratory, reprezentuje najbardziej zaawansowane technologicznie produkty, stworzone we współpracy z najlepszymi sportowcami i inżynierami. Kolekcja ta jest dedykowana najbardziej wymagającym użytkownikom, którzy oczekują od sprzętu sportowego niezawodności i najwyższej wydajności.
Jednym z najbardziej interesujących produktów w tej kolekcji jest model buta do biegania w terenie - Salomon S/Lab Pulsar 3. W ostatnim czasie, Łukasz z naszej ekipy, miał przyjemność sprawdzenia tego modelu w praktyce.

To nie jest moja pierwsza przygoda z tym modelem. Miałem już okazję biegać w pierwszej wersji Pulsara z kolekcji S/Lab. Byłem nim wtedy zachwycony - dobre dopasowanie, lekkość, niezła dynamika. Dwa lata temu był to jeden z moich 3 najlepszych, trailowych butów do biegania. I choć od jego premiery minęło już sporo czasu to nadal z chęcią po niego sięgam. Testowanie drugiej wersji mnie ominęło, dlatego tym bardziej czekałem na możliwość pobiegania w wersji trzeciej.
Salomon S/Lab Pulsar 3 – rozkładamy buta na części
Cholewka
W nowej odsłonie cholewka została nieco przeprojektowana, ale nadal zachowała swoją główną zaletę - bardzo dobre dopasowanie. To co dla jednych może być zaletą, dla innych może okazać się wadą nie do przejścia. Czy but jest ciasny? Tak! Bardzo ciasny. Mimo, że na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że materiał z jakiego została wykonana cholewka pozwoli na pewne rozciągnięcie, to w rzeczywistości wcale tak się nie dzieje. Osoby z szerszym profilem stopy raczej nie będą czuły się dobrze w tym bucie. Baaa, jest spora szansa, że będą miały problem włożyć swoje stopy do środka. Cholewka jest tak skonstruowana, że nawet ja musiałem wziąć o pół centymetra większy rozmiar, żeby czuć się w nim komfortowo, bez ryzyka ucisku. I to mimo faktu, że jestem posiadaczem raczej wąskich stóp.
Do lepszego dopasowania butów wykorzystano znany od wielu lat system Quicklace. Mimo cienkiego materiału cholewki, system ten (a raczej jego linki) w żadne sposób nie powodują dyskomfortu związanego z wbijaniem się w podbicie. Natomiast zaznaczyć muszę, że ze względu na wąską konstrukcję buta, nie musiałem mocno dociągać linek. Cholewka jest na tyle wąska i dopasowana, że nie było konieczności mocnego ich zaciągania. A po „zawiązaniu” łatwo nadmiar linek schować do specjalnie przygotowanej kieszonki na języku.

Kolejną dużą zaletą tego materiału i konstrukcji buta jest jego przewiewność. Jestem typem biegacza, który bardzo szybko się nagrzewa, dlatego zazwyczaj jest mi ciepło w większości modeli butów biegowych dostępnych na rynku (zarówno asfaltowych jak i trailowych). W przypadku S/lab Pulsar 3 nie ma o tym mowy. W butach biegałem w temperaturach sięgających prawie 30 stopni i ani razu nie poczułem, żeby moje stopy „gotowały” się w środku. To bardzo duża zaleta, ponieważ oprócz bardzo dobrej przewiewności, z buta możemy szybko „wypompować” nadmiar wody w przypadku, gdy wpadniemy do kałuży/strumienia/potoku w trakcie biegu. Sam materiał nie chłonie również wody co przekłada się na brak wzrostu wagi butów podczas biegu - to w przypadku butów startowych (bo takim jest Salomon S/Lab Pulsar 3) ma duże znaczenie. Oczywiście łatwo się domyśleć, że im temperatura będzie niższa tym w bucie będzie coraz zimniej, dlatego w okresie jesienno-zimowym ten model może okazać się nietrafionym.
Na koniec punktowania zalet dodam tylko, że kołnierz cholewki (miejsce przy kostce) nigdy nie spowodował u mnie żadnych podrażnień ani przetarć na skórze. Wydaje się ostry, ale w kontakcie ze skórą nie robi jej krzywdy, nie zależnie od tego czy jest suchy czy mokry.

Ale żeby nie było tak kolorowo, cholewka nie jest pozbawiona wad. Dla mnie są takie dwie.
Po pierwsze - grubość materiału. Z punktu widzenia wagi, przewiewności czy dopasowania wszystko jest dla mnie super. Problem pojawia się, gdy zdarzy się nam zbiegać w terenie, który jest sypki, wyboisty, a przede wszystkim kamienisty. Cienki materiał cholewki nie będzie nas chronił przed przypadkowymi uderzeniami w wystające elementy na trasie takie jak kamienie czy korzenie. Przekonałem się o tym kilkukrotnie podczas szybszych zbiegów w Beskidzie Śląskim, który słynie właśnie z takiego podłoża. Nie jest to nic przyjemnego. Większość butów trailowych jest dość mocno obudowana, żeby chronić stopy w takich przypadkach. Tutaj, ze względu na mocne odchudzenie buta, nie ma co chronić naszych stóp. Oczywiście można powiedzieć, że trzeba zbiegać uważniej, ale nie do tego stworzony jest ten model. To jest startówka, bardzo lekka startówka, która ze względu na swoją wagę ma pozwolić osiągać duże prędkości, a w takich sytuacjach nie zawsze jest czas na uważne zbieganie.
Po drugie - brak systemu utrzymującego stopę. To, podobnie jak grubość materiału, można poczuć podczas szybkich zbiegów. Mimo tego, że but jest bardzo dobrze dopasowany, to na nierównym terenie momentami miałem problem, by czuć się w nim stabilnie. Tak naprawdę stopę przytrzymuje tylko kawałek linki Quicklace oraz sam materiał. Nic poza tym. W środku nie mamy żadnej klasycznej wkładki (wiadomo - redukcja wagi), w samej cholewce nie ma dodatkowych wzmocnień czy systemów znanych z innych modeli butów marki Salomon (znów - redukcja wagi). To wszystko powoduje, że wystarczy nieco krzywo postawić nogę i można poczuć jak cała stopa niejako „wypada” z ramy buta. Dla osób mniej doświadczonych w szybkim zbieganiu lub dla takich jak ja - z niezbyt dobrą stabilizacją, w niektórych momentach może to być spory problem.
Amortyzacja
Temat amortyzacji jest dla mnie trochę tajemnicą. Teoretycznie jest tu zastosowany pewien rodzaj pianki (Energy Surge), ale w praktyce jest ona dla mnie prawie niewyczuwalna. Na pewno nie jest to miękki but. I na pewno nie jest to but dla osób ciężkich (moim zdaniem 75-80 kg to maksymalna waga biegacza, jaki mógłby zdecydować się na ten model). Im osoba cięższa, tym mniej wygodnie takiej osobie w tych butach będzie. Ale to zrozumiałe. W końcu cały czas mówimy o bucie startowym, bardzo lekkim, więc nie można było go dociążać dużą ilością pianki.
Same odczucia z biegu były dla mnie poprawne. Nie jestem zwolennikiem miękkich butów, dlatego (podobnie jak pierwsza wersja) S/Lab Pulsar 3 od razu przypadł mi do gustu. Najczęściej biegałem w nich na ok. 25 kilometrowych wycieczkach biegowych i po każdej z nich nie czułem, żeby moje stopy były zmęczone lub „zniszczone” odległością. Oczywiście, jest duże prawdopodobieństwo, że im dłuższy dystans tym odczucia byłyby coraz gorsze, ale to normalne przy tak niewielkiej ilości pianki. Po raz kolejny powtórzę - to jest but startowy, do szybkiego biegania, dlatego zbyt duża ilość pianki po prostu by nas ograniczała. Moim zdaniem jest to but do dystansów maksymalnie maratońskich w górach (42-45 km). W przypadku dłuższych pewnie wybrałbym inny model, żeby mimo wszystko zwiększyć swój komfort podczas biegu.

Nie uważam również, by był to but z dużą dynamiką, mimo bycia rasową startówką. Sama pianka nie jest w moim odczuciu responsywna i nie nakręca nas do szybkiego biegu. Nie ma tutaj odczuć jak w typowych butach startowych na asfalt. Owszem, but pozwala się rozpędzić, ale ułatwia to głównie jego waga, a nie zastosowana pianka. Trzeba to jasno powiedzieć - to jest raczej niewielki poziom amortyzacji, z mocnym naciskiem na słowo „niewielki”. Mógłbym się nawet pokusić o słowo „surowy”, dlatego wydaje mi się, że trzeba być biegaczem dobrze przygotowanych fizycznie, żeby wyciągnąć z niego drzemiący potencjał prędkości.
A skoro wspomniałem o niewielkiej amortyzacji (dla ułatwienia - but jest, w moim odczuciu, po prostu twardy), to warto dodać, że takie rozwiązanie pozwala poczuć każdym milimetrem stopy podłoże, po którym biegniemy. Dosłownie. Każdy większy kamień, wystający korzeń, grudkę błota - wszystko można poczuć pod stopą. Czy to zaleta? Niekoniecznie, zwłaszcza w momencie, kiedy szybko zbiegacie i nadepniecie na coś o bardziej szpiczastej konstrukcji. Momentami można poczuć prawdziwą akupunkturę. I to akurat uważam za minus, jednak z dopiskiem, że byłem na to przygotowany. Niestety przy butach mocno sfokusowanych na konkretne założenia (w tym przypadku startowe) trzeba pójść na pewne ustępstwa. Niewielki ilość pianki i jej twardość, musi odbić się na odczuciach podłoża. I ja tak miałem. Dlatego najlepiej biegało mi się w nich na równych ścieżkach (np. po grzbietach szczytów) oraz po płaskich kamieniach. Lubię czuć podłoże, ale może niekoniecznie lubię, gdy każdy element wbija mi się w stopy.
Podeszwa
O podeszwie mogę chyba napisać najmniej. Na pewno jest duża poprawa względem pierwszej wersji, ponieważ kołki są zdecydowanie wyższe, co przekłada się utrzymanie odpowiedniej trakcji podczas biegu. Miałem okazję pobiegać w warunkach suchych, mokrych, błotnistych, sypkich, twardych oraz miękkich i w większości przypadków but zachowywał się poprawnie. Nie jest to może demon przyczepności, ale tam gdzie powinien, tam nie pozwalał na ujeżdżanie stóp. Najlepiej zachowywał się, gdy było w miarę równo i sucho. W takich warunkach nie zauważyłem żadnych niedogodności związanych z nietrzymaniem się nawierzchni. Podobnie było na płaskich kamieniach. Wykorzystana guma Contagrip All Terrain dawała sobie radę, nawet wtedy, gdy teren stawał się stromy. O dziwo, podobne odczucia miałem wtedy, gdy popadało. W kilku modelach Salomona miałem problemy z utrzymaniem się na mokrych kamieniach i korzeniach, natomiast w przypadku S/Lab Pulsar 3 takich problemów nie odnotowałem, choć dodam, że w ostatnim czasie niewiele też miałem okazji do biegania w deszczowych warunkach.
But całkiem nieźle radził sobie również w lekkim błocie. 4,5 milimetrowe kołki potrafiły wgryźć się w taką nawierzchnie i pozwalały na w miarę bezpieczne przemieszczanie się po takiej nawierzchni. Nieważne czy biegłem po płaskim, podbiegałem, podchodziłem czy zbiegałem. Ale im więcej błota tym było gorzej. Niestety nie jest to model, który poradzi sobie w bardzo błotnistych warunkach, więc warto to również wziąć pod uwagę przy wyborze obuwia na konkretny bieg. Mały plusik muszę dać za nietrzymanie błota pomiędzy kołkami bieżnika. To duża zaleta, która w butach startowych może być kluczowym czynnikiem.

Podsumowanie
Nie ukrywam, że polubiłem się z S/Lab Pulsar 3. Nie jest to but, którego będę zbyt często wykorzystywał, ponieważ nie startuje już tak często w zawodach, a jadąc na wycieczkę biegową w góry nie oczekuje dużych prędkości. Mimo to uważam, że model ten ma więcej zalet niż wad, a jego największą zaletą jest waga. To but, którego prawie w ogóle nie czuć na stopach, co na początku może dawać dziwne odczucia, ale bardzo szybko można do tego przywyknąć. Moim zdaniem jest to również model bardzo specjalistyczny i przewidziany dla konkretnej grupy odbiorców - górskich, szybkich biegaczy, którzy walczą na zawodach o topowe pozycje. Oczywiście, że wolniejsi biegacze również mogą wyposażyć się w niego, jednak zadałbym sobie wcześniej pytanie czy faktycznie będą w stanie wykorzystać potencjał jaki ten but może zaoferować.
Łukasz Biela
Bądź na bieżąco zapisz się do newslettera
Zapisz się