Poradnik biegacza Poradnik biegacza
11 Listopada 2024

Hoka Mach X 2 w akcji: czy druga odsłona przebija poprzednika?

Hoka Mach X 2 w akcji: czy druga odsłona przebija poprzednika?

Hoka Mach X 2 to but treningowo-startowy od marki Hoka, który łączy dynamikę, wygodę i bezpieczeństwo. To już moje drugie spotkanie z tą serią – miałem okazję testować jej pierwszą wersję tuż po premierze, jednak nie wywarła na mnie szczególnego wrażenia. Był to solidny model, lecz czegoś w nim brakowało – paradoksalnie dynamiki, nieco lekkości i łatwości przetoczenia. W efekcie nie trafił na półkę moich ulubionych butów do biegania. Zatem, czy wprowadzone zmiany sprawiły, że nowa odsłona wypadnie w mojej ocenie lepiej niż stara? Czy to model, który sprawdzi się w treningach i na zawodach? O tym wszystkim opowiem w tej recenzji.

Wprowadzenie

Hoka Mach X 2 trafiły do mnie niemal na ostatniej prostej przygotowań do jesiennego maratonu. Może nie wybiegłem w nich takiej liczby kilometrów jak w pierwszym modelu, ale 200 kilometrów w różnych warunkach – na długich i krótszych dystansach, w szybszym i spokojniejszym tempie – pozwoliły mi dobrze je przetestować. Nim jednak o wrażeniach biegowych, najpierw garść kwestii technicznych i zmian jakie zaszły względem poprzednika.

Warto podkreślić, że nie są to jedynie kosmetyczne zmiany, jak to czasami bywa w przypadku nowych odsłon butów biegowych. Hoka Mach X 2 otrzymał nową cholewkę, cieńszy język, klasyczne sznurówki oraz zapiętek w jeszcze bardziej minimalistycznym stylu. Jednak najważniejsze zmiany znajdziemy w podeszwie, która zyskała nową geometrię i grubość (dodatkowe 5 mm), w efekcie czego pod piętą znajdziemy jej 44 mm, a pod śródstopiem 39 mm, co w całości daje nam 5 mm drop. Zaskakujące jest to, że mimo większej ilości pianki, but stał się lżejszy – w moim rozmiarze (46 EUR) waży 295 gramów, czyli o 10 gramów mniej niż poprzednik.

Dla porównania Hoka Clifton 9 z podeszwą o wysokości 32 mm/27 mm w moim rozmiarze waży 305 gramów. Z kolei bezpośredni konkurenci z grona treningowo-startowych modeli czyli Nike Zoom Fly 5 to 328 gramów przy podeszwie 39 mm/31 mm, ASICS Magic Speed 4 przy 43,5 mm/35,5 mm to 275 gramów, a adidas Adizero Boston 12 to 299 gramów przy 37 mm pod piętą i 30,5 mm pod śródstopiem. Na koniec przeglądu technicznego warto także wspomnieć o tym, co nie uległo zmianie. Podobnie jak przy pierwszym modelu podeszwa składa się z umieszczonej bezpośrednio pod stopą responsywnej i sprężystej pianki (PEBA) oraz dolnej, twardszej warstwy EVA z oddzielającą je płytką Pebax, wykonaną w 65% ze składników pochodzenia organicznego.

Wszystko to brzmi jak przepis na komfort, wygodę i dynamikę. A jak wypada w praktyce? Zacznijmy od cholewki…

Sprawdź kolekcję Hoka

 

Cholewka – przewiewnie i pewnie

W technicznym wstępie wspominałem, że Mach X 2 otrzymał nową cholewkę. Ktoś może od razu pomyśleć: ile to razy producenci podawali we wprowadzonych zmianach „nowa cholewka, jeszcze bardziej przewiewna”, która w praktyce różniła się wyłącznie kilkoma, zgrzewanymi elementami, czy też wyłącznie inną strukturą materiału? Tu jednak tak się nie stało! W dwójce otrzymujemy siateczkową cholewkę, wykonaną w 100% z materiałów pochodzących z recyklingu, która jest chyba jedną z najbardziej przewiewnych cholewek w jakich miałem okazję biegać. Kiedy pierwszy raz zabrałem Mach X 2 na trening, to po wyjściu na zewnątrz zastanawiałem się, co tak wieje mi po stopach. Jest ona do tego stopnia przewiewna, że kiedy trafiło się kilka treningów w chłodniejszy dzień, to musiałem sięgnąć po nieco grubszą skarpetę. Bardzo duża przewiewność sprawia także, że w deszczowe treningi woda wpadająca do wnętrza buta może łatwiej z niego wypaść oraz wyparować, a siateczkowa konstrukcja sprawia, że woda za bardzo nie ma jak wsiąkać w cholewkę, a tym samym zwiększać wagi buta.

Sama cholewka również bardzo dobrze trzyma stopę podczas biegu, zarówno w środkowej części, jak i w okolicy pięty. A to wszystko bez korzystania z dodatkowej dziurki na sznurówkę, która przeważnie pozwala na trzymania stopy kiedy czujemy, że but leży nieco za luźno. Dzieje się tak za sprawą zintegrowanego z cholewką języka, szerokich, klasycznych sznurówek oraz minimalistycznego zapiętka. I choć w jedynce nie miałem problemów z trzymaniem stopy, to tutaj mam wrażenie, że jest jeszcze lepiej. „Klasyczne” sznurówki, pojawiające się w Mach X 2 odpowiadają mi znacznie bardziej niż elastyczne z pierwszej odsłony, które przy mocniejszym sznurowaniu sprawiały nieco ucisku, a wraz z upływem czasu rozciągały się i w moim odczuciu trzymały stopę coraz słabiej. Zatem tylko zmiana sznurówek, ale jednak jak istotna!

Zapiętek jest dokładnie taki jak lubię – minimalistyczny, bez zbędnych wypełnień w środku oraz dodatkowych usztywnień. Dwie niewielkie poduszki, które znajdziemy we wnętrzu, bardzo dobrze trzymają stopę, a jednocześnie sprawiają, że moje wystające kości pięty nie mają czego wycierać czy dziurawić. Jedyny potencjalny mankament to kołnierz górnej części zapiętka, który może nie przylegać idealnie do stopy, co skutkuje dostawaniem się drobnych kamyczków do wnętrza buta podczas biegów na szutrowych ścieżkach. Cienka krawędź kołnierza może też u niektórych biegaczy powodować podrażnienia i otarcia w okolicach achillesa  – osobiście nie miałem tego problemu, ale jednak warto mieć na uwadze, że może się pojawić.

Kończąc wątek o cholewce warto wspomnieć jeszcze o wewnętrznej przestrzeni dla stopy. Choć za każdym razem musiałem nieco się namęczyć, aby założyć buty na stopy, to potem już nie było większych problemów. Mach X 2 może nie jest wybitnie szeroki, jednak w przedniej części jest na tyle miejsca, że moja szersza stopa miała zapewnioną odpowiednią ilość miejsca i nawet podczas dłuższych, 30 kilometrowych rozbiegań, kiedy to zwiększała swoją objętość, nic jej nie uciskało ani nie obcierało.        

Podeszwa – czyli duża kanapka z dwóch pianek z dodatkiem płytki

Podeszwa Mach X 2 to solidna konstrukcja – pod piętą mamy 44 mm pianki, a pod śródstopiem 39 mm. Być może zaskoczy Was, że chociaż pianki jest naprawdę dużo, to Mach X 2 nie należy do miękkich butów. I bardzo dobrze, bo z miejsca odstawiłbym go na bok, ponieważ kompletnie nie przepadam za miękkimi butami. Z drugiej strony, przy moich 75 kg i tak grubej podeszwie ciężko było mi w nim odnaleźć miękkość – jestem na to za lekki. To co natomiast znalazłem w Mach X 2 to naprawdę duża dawka sprężystości, która sprawiała, że stopa podczas biegu nie zatapiała się w piance, tylko była przez nią napędzana. A im wyższe było tempo biegu, tym większe było uczucie oddawania energii.

Dodatkowo kołyskowa geometria podeszwy, bardziej agresywna niż w poprzedniku, sprawiła, że przy ich pierwszym założeniu miałem wrażenie, że za moment polecę do przodu. Tego typu połączenie geometrii i charakterystyki podeszwy jest po prostu idealne. Już podczas pierwszych kroków czuć, że but ciągnie nas do przodu i napędza do biegu. Z jednej strony bardzo ułatwia to przetoczenie stopy do przodu, a z drugiej dzięki sprężystości pianki sprawia, że bieg staje się lekki i energiczny. Im szybciej biegniecie, tym uczucie to będzie bardziej odczuwalne.

Jakże inne jest to doświadczenie względem jedynek, w których miałem wrażenie, że na prędkościach powyżej 4:00 min/km musiałem walczyć z butem, który nijak mi nie pomagał. W Mach X 2 jest zupełnie inaczej. Tutaj nawet na wolniejszych prędkościach czułem się zaproszony do szybszego biegania i faktycznie odczuwałem wspomaganie przetaczania stopy. A co dopiero kiedy wskakiwałem na wyższe prędkości. Na nich było czuć jak cała konstrukcja buta wspiera w utrzymaniu większej prędkości. Ale Hoka Mach X 2 jest na tyle wygodny i komfortowy, że zabierałem go również na bardzo spokojne rozbiegania regeneracyjne. I chociaż cały czas wspominam o sprężystości podeszwy, to trzeba pamiętać, że ilość pianki jaką w nim znajdziemy także bardzo dobrze amortyzuje i chroni nasze mięśnie. Efektem tego są  nieskasowane nogi po mocniejszych, czy też dłuższych treningach.

Jak w tym wszystkim sprawuje się z kolei płytka umieszczona między dwiema piankami? Z racji tego, że jest wykonana z tworzywa sztucznego, to nie jest tak sztywna, jak w przypadku płytek karbonowych. Sprawia to, że but nadal zyskuje dzięki niej na dynamice, ale jednocześnie nie jest tak bardzo wymagający od biegającego. Nie musimy wkładać tak dużo energii i siły, aby skorzystać z dodatkowego odbicia jakie może dostarczyć nam płytka.

Warto też podkreślić, że bez względu na tempo – 4:50 min/km, czy też 3:40 min/km – w bucie czułem się bezpiecznie i stabilnie, pomimo tego, że byłem od ziemi oddzielony o 4 cm. Dzieje się tak z dwóch powodów. Po pierwsze, podeszwa posiada większy obrys niż cholewka, więc mamy większą powierzchnię kontaktu buta z podłożem. Po drugie, stopa w bucie nie tylko jest dobrze trzymana przez cholewkę, ale także przez samą podeszwę, której krawędzie są wyższe niż poziom wkładki. Sprawia to, że stopa podczas biegu znajduje się w swego rodzaju rynience, która trzyma ją w ryzach.

Koniecznie trzeba wspomnieć jednak o jednej, dość istotnej kwestii. Mocno wkręceni w bieganie zapewne wyłapali już na początku recenzji, że Mach X 2 jest „nielegalnym” butem. W świetle przepisów World Athletics, do startów w biegach ulicznych dopuszczone są buty o podeszwie do 40 mm, a w tym modelu mamy jej 44 mm. Ktoś powie, że regulamin ten odnosi się do rywalizacji na profesjonalnym poziomie, niemniej jednak zasady to zasady, a w ich świetle powinniśmy traktować Hoka Mach X 2 wyłącznie jako buta treningowego.

Bieżnik – ponownie typowy „mieszczuch”

Ponieważ w założeniu Mach X 2 przeznaczony na asfalt, to też posiada klasyczny, płytki bieżnik. Sprawuje się on bardzo podobnie jak w jedynce, czyli poprawnie. W suchych warunkach dobrze klei się do podłoża, sprawiając, że biega się naprawdę pewnie. Jednak kiedy spadnie deszcz musimy liczyć się z tym, że miejscami na mokrej nawierzchni możemy czuć lekki uślizg stopy. Natomiast zabrany na leśne ścieżki spisuje się dobrze, jeśli tylko są one utwardzone. Kiedy jednak na trasie pojawia się szutr czy piach, to nie jest już tak przyczepnie, co oczywiście nie dziwi w przypadku buta, który nie posiada głębszych nacięć w bieżniku. Warto też wspomnieć, że tak jak w przypadku poprzednika, zabierając Mach X 2 na wypady poza asfalt, możemy kolekcjonować w podeszwie kamyki i szyszki. A ponieważ wycięcia w podeszwie dwójek są większe niż w jedynkach, to mamy tym większą szansę na zabranie ze sobą pamiątki z lasu.

Mach X 2 vs Mach X – niebo, a ziemia

W porównaniu z poprzednim modelem, Mach X 2 jest dla mnie o wiele, naprawdę wiele lepszym butem. Tak jak wcześniej wspomniałem, w przypadku jedynek miałem wrażenie, że muszę walczyć z butem, aby go rozkręcić na wyższych prędkościach zamiast skupić się na samym biegu. W przypadku dwójki but sam zachęca do szybszego biegu, już podczas spokojniejszych kilometrów, a co dopiero na wyższych prędkościach. Jeśli chodzi o podeszwę, to wszystko ze sobą doskonale współgra – komfort, bezpieczeństwo, płynność i wsparcie przetoczenia stopy. Mieszanka idealna. Jej efektem jest to, że musimy pilnować założonego tempa biegu, ponieważ ani się obejrzymy, a wpadniemy w dobry rytm, który nas poniesie… za szybko. I to jest chyba kwintesencją jeśli chodzi o różnice między dwójką, a jedynką – w nowym modelu w mig łapałem dobry rytm, bez względu na rodzaj treningu.

Sprawdź skarpety

 

Podsumowanie

Cóż tu dużo pisać w podsumowaniu. Hoka Mach X 2 ma swoje drobne mankamenty, które dla jednych będą bardziej, a dla innych mniej znaczące. Części osób może nie do końca odpowiadać tak bardzo minimalistyczny zapiętek. Jednak dla mnie to jeden z najlepszych butów, w jakich miałem okazje ostatnimi laty biegać, który sprawiał przede wszystkim niesamowitą ilość frajdy oraz wsparcia podczas biegania.

Kiedy dzień po mocniejszym treningu ruszałem na spokojne, regeneracyjne rozbieganie, Mach X 2  pozwalały mi odpocząć. Kiedy ruszałem na mocniejszy trening wspierał i napędzał, aby każdy kolejne krok był dynamiczny. Czy sprawia to, że but jest modelem bardzo uniwersalnym? Myślę, że tak. Czy będzie to but niema dla każdego? Myślę, że zdecydowanie tak. Dzięki bardzo dużej ilości amortyzacji, ale przede wszystkim swojej charakterystyce, która napędza do szybszego biegu, wolniejsi biegacze otrzymują bardzo bezpieczny, komfortowy but, który będzie wspierał ich w pracy nad poprawianiem prędkości. Szybsi znajdą natomiast w nim buta biegowego, w którym będą mogli wykonać solidną robotę treningową zarówno na wyższych, jak i niższych prędkościach. Gdyby jeszcze tylko był on zgodny z przepisami World Atheltics - wówczas byłby to but idealny.

 

Michał, Sklep Biegacza

Ocena: 5
Bestsellery Zobacz więcej

Bądź na bieżąco zapisz się do newslettera

Zapisz się