Recenzja The North Face Flight Vectiv. Czy na pewno taki idealny?
The North Face, czyli marka, która dotychczas kojarzona była głównie z outdoorem, w tym roku postanowiła mocniej zaakcentować swoją pozycję w świecie biegów górskich, pokazując nową kolekcję butów Vectiv, w skład której do wyboru mamy trzy modele: Flight, Infinite i Enduris.
Model Flight Vectiv, który miałam okazję testować przez ostanie kilka tygodni jest przeznaczony do biegów terenowych i zaprojektowany tak, aby jak najbardziej zwiększyć zwrot energii w trakcie biegu. Wykorzystano do tego sprężystą piankę oraz (pierwszy raz w historii butów trailowych) płytkę z włókna węglowego, która dotychczas kojarzyła się wyłącznie z szybkimi asfaltówkami, np. Nike Vaporfly Next% czy adidas Adizero Pro.
Pierwsze wrażenie
To co od razu przykuło moją uwagę to wygląd. Jest to oczywiście kwestia gustu, ale uważam, że The North Face stworzył ładne i zgrabne buty, dlatego tym bardziej nie mogłam się doczekać pierwszych testów.
Kolor, do pierwszego założenia, pewnie ładnie współgrałby ze świeżym puchem śniegu, jednak w praktyce biel niekoniecznie sprawdza się w terenowym bieganiu. Co nie zmienia faktu, że dalej uważam, że buty mają bardziej służyć niż wyglądać.
Przyznam, że nie oszczędzałam ich od samego początku. Przerzuciłam się na nie z modelu Hoka Speedgoat, które nie oszczędzają na amortyzacji w swojej podeszwie, dlatego różnicę pod stopą poczułam od razu. W butach przebiegłam ok. 250 km, a najdłuższy dystans jaki w nich pokonałam jednorazowo to ok. 30 km, głównie po zaśnieżonych i błotnistych trasach.
Bieżnik
Zanim zabrałam The North Face Flight Vectiv w teren, byłam przekonana, że 3,5 mm wypustki w bieżniku czynią te buty tak mało wszechstronnymi (lekkie szutry, ubite szlaki), że nie sprawdzą się na wymagających trasach. Bieżnik swoją wysokością przypomina ten znany z modeli Salomon Sense Ride lub Hoka Challenger. I jakież było moje zdziwienie, kiedy pierwszy raz miałam go na stopach w górach!
Wciąż nie mogę się nadziwić zaskakująco dobrą przyczepność jak na bieżnik, który nie należy do agresywnych. Kto miał okazję biegać na podwrocławskiej górze Ślęża, ten wie, że w okresie styczeń-luty, w zależności od obranej trasy, możemy mieć następstwo czterech pór roku - od prawdziwej, śnieżnobiałej zimy do taplania się po kostki w błocie.
Bez wątpienia największą korzyścią tej podeszwy jest sposób ułożenia kołków i użyta guma, która z łatwością łapie się mokrych skał, a jednocześnie dobrze wgryza w teren. Oczywiście, pamiętajmy, że w przypadku występowania oblodzonych odcinków nie możemy mówić o dobrym trzymaniu się podłoża.
Bądźmy szczerzy - tutaj żaden bieżnik nie pomoże, w takim przypadku mogę nas uratować wyłącznie buty z kolcami lub nakładka antypoślizgowa. Niestety nie miałam okazji sprawdzić go na typowym, suchym podłożu, bo pora roku jeszcze na to nie pozwala, ale patrząc na przyczepność w aktualnych, zimowych warunkach, spodziewam się, że w suche dni może być jeszcze lepiej.
Dotychczas jest to jedyny butów do biegania w terenie, który posiada płytkę karbonową, ale gdybym o niej nie wiedziała, to przyznam się szczerze - nie miałabym pojęcia o jej istnieniu. Raczej ciężko w zmiennym terenie zweryfikować na ile ta płytka mogła być przydatna, ale nie zmienia to faktu, że dynamika faktycznie jest, a przy niskiej wadze jest to idealny but zarówno na starty jak i na dłuższe treningi.
Ale czy na pewno taki idealny?
Pewnie zachwyty nad tym modelem trwałyby niezmiennie do momentu stracenia jego żywotności, ale piękna, zimowa aura sprawiła, że pokusiłam się o sprawdzenie ich w niskiej temperaturze (około -10 stopni). Padło na Góry Sowie.
Większość terenu to były śnieżne i nieprzetarte szlaki. Oczywiście miałam już za sobą długie wybiegania w śniegu z tym modelem, ale tego dnia coś poszło nie tak… drastycznie skończyła się moja, już nieodwzajemniona miłość do nich - boleśnie i dosłownie przekonałam się, że jednak nie są tak nieskazitelne jak ich biel przez pierwszym użyciem.
Co sprawiło, żeby więcej (nawet przez chwilę) nie pokusić się o wzięcie ich w góry na siarczyste mrozy? CHOLEWKA.- jest bardzo przewiewna, elastyczna i lekka (co niekoniecznie musi być złą cechą, przy odpowiednio dobranych skarpetkach). Być może przy krótszym treningu materiał cholewki nie zdążyłaby poddać się temperaturze, ale 28 km w górach nie trwa chwilę. Namoknięta cholewka dość szybko przemarzła (jest dosyć delikatna i jak wspomniałam wcześniej - przewiewna), przez co stała się podatna na wywijanie i klejenie się do niej śniegu.
Sam kształt cholewki to forma bezszwowej „skarpety”, zakończona specjalnym kołnierzem przy kostce. Taka budowa powinna spowodować, że but ma dobrze przylegać do stopy, a jednocześnie nie krępować ruchów. Biorąc pod uwagę zmienione właściwości cholewki, w tym przypadku zdecydowanie nie spełniała swojej funkcji. W trakcie biegu, zwłaszcza, gdy teren robił się bardziej urozmaicony i pofałdowany, moje stopy przemieszczały się wewnątrz buta, co w konsekwencji skończyło się obitymi paznokciami.
Gybym miała ponownie dobrać rozmiar swoich butów, wzięłabym o 0,5 cm większe niż standardowo w innych markach biegowych, choć wcześniej, ani też później, nie miałam w nich już podobnego doświadczenia.
,,Zimowe Budowanie Odporności na Ślężańskich Szlakach''
Ostatni okres to dla sportowców ograniczona ilość startów. Przyznam, że po doświadczeniu w Górach Sowich, miałam ogromne opory, aby dać modelowi The North Face Flight Vectiv kolejną szansę, ale z drugiej strony jest to model dedykowany do startów, dlatego uznałam, że najlepszy test przejdą właśnie podczas zawodów. Padło na jeden z nielicznych odbywających się wyścigów, a właściwie to oficjalnie, na ,,budowaniu odporności'', a przy okazji rywalizacji z pomiarem czasu.
Trasa miała 23,9 km i 575m przewyższenia. Była dosyć zmrożona, w wyższych partiach zalegało sporo śniegu i lodu, natomiast niżej spotkać można było głównie grząski i błotnisty teren. Ścieżki te nie są mi obce, tym bardziej powinnam mieć obawy co do neutralnego bieżnika i tego jak się sprawdzi w trakcie startu.
Jakie były moje wrażenia? Model bez wątpienia ,,odkupił'' swoje winy. Na zbiegach czułam się pewnie, udało się rozpędzić do tempa około 3:40/km, na dość oblodzonym terenie. Buty mają sporo amortyzacji, ale w moim odczuciu są też jednocześnie dosyć twarde i sztywne. Jednak dzięki temu praktycznie na żadnym z odcinków nie czułam się w nich niestabilnie i niepewnie.

A więc dla kogo?
Model The North Face Flight Vectiv zdecydowanie polecę na sezon wiosenno-letni, ze względu na lekką cholewkę, niekoniecznie na zimę (o ile przy niskiej temperaturze jest to zazwyczaj kwestia odpowiednich skarpetek, tak przy bardzo niskich temperaturach i długich treningach, cholewka kompletnie się poddaje, klei śnieg i odkształca). Stanowczo odradzam go na mrozy, choć te ekstremalne bywają dosyć rzadko. Wydaje mi się, że buty mogą być za wąskie dla osób z szerszym profilem stopy. Dopasowany krój i „skarpetowy” profil cholewki prawdopodobnie lepiej spasuje osobo, których stopy należą do tych węższych.
Detal, ale jednak nie omieszkam o tym wspomnieć - śnieżnobiała biel, o której pamiętam już tylko na pierwszych zdjęciach. Żałuję, że The North Face nie użył rozwiązania jak w przypadku modelu Vectiv Infinite (cholewka w całości z materiału MATRYX®, dzięki któremu ma właściwości hydrofobowe, jest trwała i niepodatna na zabrudzenia tak jak w przypadku dzianinowej, użytej w modelu Flight Vectiv).
Ale z drugiej strony ujmuje to tylko kwestii estetycznej (choć przyznam, że mają swój urok jako but trailowy), więc niech to będzie wyłącznie kwestia indywidualna - zapewniam, że da się do tego przyzwyczaić. W modelu Flight Vectiv, materiał ten został użyty w bocznej części buta, dzięki czemu jest on bardziej odporny na uszkodzenia niż gdyby był w całości był z materiału.
Patrząc na całokształt, w mojej ocenie jest to but dla osoby szukającej dobrej stabilności, niezłej amortyzacji, a jednocześnie dość agresywnego, startowego charakteru, na długie biegi.
Pomimo tego, że mam bolesne z nim doświadczenie (dosłownie), niezmiennie bardzo polecam. Na szczęście do lata mam jeszcze czas, a wtedy sprawdzi się najlepiej.
Katarzyna Biernacka
Sklep Biegacza Wrocław
Więcej:
- Węgiel w "terenie", czyli The North Face Flight Vectiv. Przeczytaj recenzję Krzysztofa Szwedzika.
- The North Face Flight Vectiv: terenowa premiera roku? Przeczytaj recenzję Macieja Turleja.
- The North Face Flight Vectiv kobiecym okiem. Przeczytaj recenzję Gosi Bieniek.
- The North Face Flight Vectiv. TNF wraca do gry? Przeczytaj recenzję Agaty Masiulaniec
- The North Face Flight Vectiv. Jak sprawuje się w terenie? Obejrzyj recenzję Łukasza Bieli.
Szukasz bardziej uniwersalnego modelu do codziennych treningów albo większej amortyzacji? Zobacz również:
Bądź na bieżąco zapisz się do newslettera
Zapisz się

