Poradnik biegacza Poradnik biegacza
21 Listopada 2023

Kontuzja to dobry czas na autorefleksję – Joanna Krawiec

Kontuzja to dobry czas na autorefleksję – Joanna Krawiec

Bieganie jest źródłem wielu radosnych chwil, ale zdarza się, że stawia przed nami wyzwania, którym trzeba stawić czoła. Kontuzja potrafi zepchnąć nasze plany startowe na boczny tor. Zdarza się, że dopada nas przed samym startem, albo już w trakcie samego biegu. To zawsze trudne lekcje, zwłaszcza gdy poświęciliśmy sporo na przygotowanie, także i na podróże, aby stanąć na starcie zmagania.

Na progu jesieni entuzjastycznie komunikowaliśmy udział Asi w górskim biegu Rollercoaster 25 podczas Festiwalu Maratonu Trzech Jezior - miał to być jej pierwszy start po dłuższej przerwie. Niestety, los postanowił namieszać karty. Już na pierwszych kilometrach Asia skręciła kostkę. Jak sobie radzić w takich sytuacjach? Zapraszamy do rozmowy z Asią, którą spotkać można w Sklepie Biegacza w Gdańsku, jest także psychologiem sportu specjalizującym się w pracy z młodzieżą w Akademii Dobrej Edukacji im. Macieja Płażyńskiego w Gdańsku.

Od Twojego startu minęło już dosyć sporo czasu. Na początku wiemy, że było ciężko, bo jednak kontuzja złapała Cię na pierwszych kilometrach trasy. Jak teraz podchodzisz do tego?

Asia: Z perspektywy czasu myślę sobie o tym starcie jako o takim fajnym doświadczeniu. Obecnie dalej biegam. Kontuzja nie wykluczyła mnie też jakoś na bardzo długo. Chociaż na pewno na początku było to dla mnie bardzo trudne, w końcu jechałam 600 km na bieg, a kostkę pokręciłam już na początku biegu. Gdy przebiegłam kolejne z 400 metrów, już wiedziałam, że raczej to prędzej czy później się zakończy, ale jeszcze próbowałam. Ostatecznie tylko ponad pięć kilometrów udało mi się biec. Na pewno od razu byłam bardzo zła na siebie.

Czemu akurat zła na siebie? Dlaczego właściwie w takich sytuacjach jesteśmy źli na siebie?

Asia: Taka chyba automatyczna reakcja. U mnie to była taka sportowa złość. Chociaż zdaję sobie sprawę, że to nie była moja wina. Zdarza się. Myślę, że po prostu taki niefart, postawiłam źle stopę. Konkretna emocja - złość była naturalną reakcją, raczej większość osób tak ma, dopiero potem zaczynamy jakoś tak racjonalnie myśleć, analizować co się stało.

Racjonalne myślenie pomogło się uporać, z tym że musiałaś odpuścić dalszy bieg?

Asia: Myślę, że dopóki biegłam, to racjonalnego myślenia nie było. W pewnym momencie po prostu ból był nie do wytrzymania. Musiałam się zatrzymać, bo myślę, że mogła się po prostu wywalić albo zrobić sobie jeszcze większą krzywdę. Przestałam biec już z takiego bólu nie do wytrzymania.

To jedna z trudności dla wielu biegaczy – kiedy powiedzieć sobie dość na trasie.

Asia: Tak, obserwując można też zauważyć, że biegacze jednak czasami lubią sobie pocierpieć. Dla mnie już dosyć było tego cierpienia. Analizując na chłodno, sądzę, że powinnam się nawet wcześniej zatrzymać. Pierwsze dni były trudne i te elementy złości cały czas były ze mną. Aczkolwiek też myślę, że pomogło mi to, że już nie mam takiego podejścia jak kiedyś, że ja = bieganie czy ja = sport. Teraz mam trochę inne obowiązki. Biegam amatorsko, więc nie zlewam swojej tożsamości z bieganiem. Obecnie jest to jakiś tam element mojego życia, ale nie jest to na pierwszym miejscu.

Jak sobie radzić w przypadku takiej sytuacji?

Asia: Ważne, żeby dać sobie taką przestrzeń na przeżywanie, żeby właśnie ta złość czy inne emocje się pojawiły, żeby sobie np. popłakać. Nie wkręcać sobie, że nie ma się czym przejmować i wszystko jest ok. Jak tylko dałam temu upust, to mogłam iść dalej. To było kluczowe.

Asia Krawiec

Jak uporać się z takim myśleniem, które pojawia się już na trasie, poczuciem chyba, które też sama trochę miałaś, że zawiodłaś?

Asia: Na trasie to chyba jest ciężko się z tym uporać. Myślę, że na siłę nie ma co. Na pewno warto spróbować biec dalej - nie poddawać się. Dlatego ja tego nie zrobiłam. Od razu poczułam ból, ale próbowałam się z nim oswoić. Myślałam sobie, że przecież biegałam ze złamaniem zmęczeniowym (nieświadomie) i bolało, ale jakoś dawałam radę. Jak jest adrenalina, emocje, stres to trzeba chyba być geniuszem inteligencji emocjonalnej, żeby sobie tak od razu przetłumaczyć wszystko, co się stało.

Chyba że ktoś startuje i mu nie zależy albo jest na samym tyle i czy on dobiegnie, czy nie dobiegnie, to jest wszystko mu jedno, to wtedy można od razu na trasie sobie tak przetłumaczyć. Ale myślę, że to jest niemożliwe, żeby od razu na adrenalinie odpalić racjonalne myślenie.

Często też żyje się tym bieganiem dalej. Jak przetrwać taki czas?

Asia: Każdy biegacz jest inny, nie ma jednego uniwersalnego rozwiązania. Myślę, że tak jak powiedziałam, trzeba dać sobie taką przestrzeń na przeżywanie. Na pewno warto robić takie rzeczy, które sprawiają przyjemność. Chyba że ktoś ma tylko bieganie i tylko bieganie mu sprawia przyjemność, to na dłuższą metę nie jest zdrowe. Warto odpocząć i na ile to możliwe skupić się na czymś innym. Zrobić sobie parę dni wolnego od biegania.

Może „odłączyć się” na chwilę od wszystkich rzeczy związanych z bieganiem. Przynajmniej ja tak robię, Taki trochę detoks, żeby nie sprawdzać wyników biegów, nie czytać stron związanych bieganiem czy nie słuchać biegowych podcastów. Taki reset pozwala mi docenić jak wiele rzeczy mam poza bieganiem.

Ogólnie chodzi o to, by wyczyścić umysł, bo w pierwszym momencie to też zupełnie normalne, że obrażamy się trochę na bieganie. Ja pamiętam co sobie powiedziałam - że to już ostatni mój start, że w góry już nie pojadę, tyle kilometrów przejechałam, ostatecznie tylko dla 5 km – słabo. Trwało to jednak dosyć krótko, ale może właśnie w tym wiedza psychologiczna mi pomogła.

Asia Dynafit

Ostatecznie byłaś niedawno w górach, czyli na te góry też nie jesteś obrażona?

Asia: Byłam na wycieczce szkolnej akurat bardzo blisko miejsca rozgrywania Maratonu Trzech Jezior, bo w Soblówce (Beskid Żywiecki). Na pewno dzięki temu znowu zaprzyjaźniłam się z górami. Ale to było szczególne, bo lubię pracować z młodzieżą i miałam naprawdę świetne warunki, aby przepracować sobie ten start w taki sposób.

Co do gór i mojego biegania to też ważne, że po nieudanym starcie wyłączyłam sobie bardzo szybko takie myślenie, że tak się stało, bo nie mieszkam w górach, albo za mało trenuję w górach, no bo nie mam na to czasu i też nie jestem przecież zawodowcem. Biegam dalej, ale nie mam teraz jakiś konkretnych celów. Chyba po tym starcie jakoś tak szukam inspiracji, na co bym się mogła przygotowywać. Daję sobie obecnie taki luz i jak będę miała ochotę, coś czy ktoś mnie zainspiruje, to wtedy spróbuję. Wiem, że i tak będę biegała i biegam dużo. Wiem, ile to bieganie mi daje, ale w tym momencie nie potrzebuję startu, żeby coś tam sobie udowadniać czy żeby czerpać radość z biegania.
 

Sprawdź produkty Dynafit


Było o detoksie od biegania, co jeszcze można zrobić, by uporać się z kontuzją?

Asia: W takim okresie fajny jest jakiś trening zastępczy. Jak poprzednio miałam kontuzję, to na pewno dużo mi dało to, że też bardzo lubię dźwigać ciężary, więc dużo chodziłam na siłownię. Mogłam też jeździć na rowerze, co również uwielbiam. To był dla mnie czas, by popracować nad relacjami, kontaktami społecznymi, skupić się na innych aspektach życia, szczególnie jak się dużo pracuje.

Z pracy raczej ciężko odjąć, ale jeśli się pojawia luka czasowa z powodu braku treningu to można też połączyć trening zastępczy ze spotkaniem z kimś bliskim i np. wybrać się razem na rower. Warto po prostu poszukać i innych zajęć. Jak się nie ma nic poza bieganiem, to myślę, że się wtedy warto zastanowić nad sobą. To też jest dobry moment, żeby spojrzeć z dystansu na swoje życie i na taki swój rutynowy dzień, co się pojawia we mnie, gdy nie biegam, ale też co mi daje podobne emocje.

Niektórzy jak łapią kontuzję, to już myślą, że to jest koniec świata.

Asia: Dokładnie. No ale na szczęście tak nie jest. To dobry czas na autorefleksję.

Dzięki za rozmowę!

Ocena: 5
Bestsellery Zobacz więcej

Bądź na bieżąco zapisz się do newslettera

Zapisz się