Rekord, którego mogło nie być z powodu kolców lekkoatletycznych. Jak wyglądały kulisy walki o rekord świata Jakoba Ingebrigtsena?
Memoriał Kamili Skolimowskiej w Chorzowie, będący częścią prestiżowej Diamentowej Ligi, przyciągnął w tym roku uwagę fanów lekkoatletyki z całego świata. Został zresztą najlepszym mityngiem na świecie w 2024 roku w rankingu World Athletics! To właśnie tam doszło do historycznego wydarzenia, które mogło jednak w ogóle się nie zdarzyć. Jakob Ingebrigtsen, będący w życiowej formie, przed startem napotkał niespodziewany problem – stracił swoje kolce lekkoatletyczne. Tego typu specjalistyczne buty jak Nike Air Zoom Victory 2, które są kluczowe w biegach na najwyższym poziomie, nie są dostępne wszędzie, co mogło przekreślić szansę na start Norwega. Na szczęście udało się szybko znaleźć rozwiązanie w Sklepie Biegacza. Choć atmosfera przed biegiem była napięta. Ingebrigtsen, zmotywowany jak nigdy wcześniej, ostatecznie stanął na linii startu. Przybliżamy kulisy tej niezwykłej sytuacji w walce o rekord.
Jakob Ingebrigtsen, 23-letni biegacz, który już zapisał się w historii lekkiej atletyki jako złoty medalista olimpijski z Tokio na 1500 m i dwukrotny mistrz świata na 5000 m (Eugene 2022, Budapeszt 2023), po raz kolejny udowodnił, że jest na szczycie światowego biegania. Na przestrzeni swojej kariery zgromadził już sześć tytułów mistrza Europy, co czyni go jednym z najbardziej utytułowanych biegaczy młodego pokolenia. Podczas Memoriału Kamili Skolimowskiej Norweg pobił rekord świata na 3000 m. Wcześniejszy wynik, 7:20.67, ustanowiony przez Kenijczyka Daniel’a Komen’a, przez lata wydawał się nieosiągalny. Utrzymywał się od 1996 r. Ingebrigtsen jednak zdominował bieg i przekroczył linię mety w czasie 7:17.55, poprawiając rekord o ponad trzy sekundy.

Nim to się wydarzyło, Jakoba czekało sporo stresu. Nie miał ze sobą zapasowych kolców. W akcję ich zdobycia zaangażowała się cała grupa osób, wśród nich Marcin Lewandowski, Grzegorz Sudoł, Kuba Zięba i oczywiście ekipa Sklepu Biegacza. Nikt nie zwracał uwagi na weekend, nie co dzień jest bity rekord świata na takim dystansie, ostatni padł 28 lat temu! Sobotni wieczór był więc dla niektórych wyjątkowo emocjonujący.
Gdy rekordowe emocje już opadły, mieliśmy okazję porozmawiać z Marcinem Lewandowskim o całej sytuacji przed startem.
Sam byłeś zawodnikiem walczącym o rekordy. Co może czuć sportowiec, który jest gotowy do startu w najwyższej formie, ale tuż przed biegiem zostaje bez swoich kolców lekkoatletycznych?
Marcin Lewandowski: Oczywiście, byłem zawodnikiem, walczyłem o rekordy, ale to były zupełnie inne wyzwania. Skupiałem się głównie na rekordach Polski, bo na tyle mnie było stać. To była moja walka – i wielokrotnie te rekordy osiągałem. Jednak rekord świata to kompletnie inna historia. To zupełnie inny poziom, zarówno pod względem fizycznym, jak i mentalnym. Mentalność takiego zawodnika musi być niesamowicie silna. Trzeba mieć poukładane w głowie, wiedząc, że zaraz podejmie się próbę pobicia rekordu świata. To już coś niewyobrażalnego.
W przypadku Jakoba to, co wydarzyło się chwilę przed startem, jego kolce się zniszczyły tuż przed biegiem, to oznaczało jedno: był w zasadzie na granicy wycofania się. Bo w czym miał biegać? W zwykłych butach? To nierealne. Kolców od kolegi też nie pożyczy, bo to tak nie działa. Tak naprawdę wszystko zmierzało w kierunku, że nie wystartuje. To była normalna, logiczna i całkowicie uzasadniona decyzja, której każdy by się spodziewał. Wszystko wskazywało na to, że nie weźmie udziału w zawodach.
Rozmawiałem też z jego menedżerem, który przyznał również w wywiadach, że całą noc nie spał, rozważając możliwość, że Jakob nie wystartuje. Jedyną nadzieją była obietnica, którą im złożyłem – że rano załatwię kolce i będą je mieli w swoim pokoju w niedzielę. I, jak się okazało, wszystko dobrze się skończyło. Jakob pobiegł, a rekord świata został pobity. Także to był moment, który pokazuje, jak wielką rolę odgrywa determinacja i wsparcie w takich sytuacjach. Obiecałem im, że zdobędę te kolce – że zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby je zdobyć. Bezpośrednio z Jakobem nie byłem w kontakcie, ponieważ jego uwaga musiała być skoncentrowana wyłącznie na przygotowaniach do pobicia rekordu świata. On nie miał się martwić o kolce ani o to, kto je załatwi. Jego zadaniem było być gotowym do startu, by atakować rekord świata.
Jaka była reakcja Jakoba, gdy udało się zdobyć kolce dla niego?
Marcin Lewandowski: Co do samej reakcji Jacoba to szczerze mówiąc, nie widziałem jej. Profesjonalnie przekazałem kolce jego menedżerowi, a reakcja była naprawdę niesamowita. Był mi bardzo wdzięczny i dziękował mi, co sprawia, że jestem naprawdę szczęśliwy, że mogłem wnieść choćby małą cegiełkę do tego sukcesu. Jednak nie byłbym w stanie tego osiągnąć bez pomocy moich przyjaciół i wsparcia sklepu biegacza. Moi przyjaciele pomogli mi na różnych etapach, kontaktując się z odpowiednimi osobami, aby kolce mogły się znaleźć na czas.
Z praktycznego punktu widzenia, jak istotne są odpowiednie kolce lekkoatletyczne dla zawodnika na najwyższym poziomie?
Marcin Lewandowski: Kolce to przede wszystkim podstawowe narzędzie pracy biegacza – porównywalne do korków dla piłkarza. Można powiedzieć, że dla lekkoatlety brak kolców to jak brak piłki dla piłkarza. Te kolce są najnowszej generacji, bardzo mocno dopasowane indywidualnie pod stopę, Jakob znał je, ciągle w nich trenował. To narzędzie musi idealnie odpowiadać stopie, aby zapewnić odpowiednie czucie. Gdyby nie to, to nie ma co ukrywać, po prostu tego rekordu świata by nie było.
Na czym polegało Twoje zadanie z pomiarami czasu podczas walki Jakoba już na stadionie?
Marcin Lewandowski: Moim zdaniem kluczowe było, aby motywować chłopaków podczas biegu – nie tylko samego Jakoba, ale całą grupę. Oczywiście, byłem też skoncentrowany na Jakobie, wiedziałem, że to bieg na rekord świata, to mój serdeczny kolega, przyjaciel z bieżni. Kibicuję mu. Ważne było wspieranie i nakręcanie całej grupy, by jeszcze bardziej się mobilizowali i przyspieszali, ale także podawanie międzyczasów. Wiem, że miał przed sobą zegar i widział światła wskazujące tempo, ale dla psychiki dużo lepiej jest słyszeć konkretne czasy na wskazanym odcinku. Nie łączny czas, tylko każde pojedyncze okrążenie – 58, 58, 58, wtedy wie, że biegnie równo, że biegnie dobrze i to naprawdę dużo.

Kolce przekazała ekipa ze Sklepu Biegacza w Katowicach – Karolina i Malwina podczas swojego porannego treningu na Trzech Stawach.
Karolina wspomina ten dzień: "Udało nam się nawiązać kontakt z Kubą Ziębą i Marcinem Lewandowskim. Trening odbywał się w pobliżu sklepu, więc umówiłyśmy się tam. Razem z Malwiną dosłownie wpadłyśmy do środka, aby przekazać kolce Marcinowi. Te kolce miały trafić do zawodnika, który kilka godzin później w tych samych kolcach ustanowił rekord świata na 3000 m – Jakoba Ingebrigtsena. Choć nasz trening ostatecznie nie doszedł do skutku z powodu przyjemnych rozmów z Marcinem, cała sytuacja była tego warta. Było fantastycznie mieć choćby mały udział w tym wielkim wydarzeniu i móc kibicować bezpośrednio na stadionie podczas pobicia rekordu świata.”

Jako ciekawostkę dodamy, kolce Nike Air Zoom Victory 2 w których Jakob ustanowił rekord świata należały również do najbardziej popularnych podczas olimpijskich zmagań w Paryżu. To w nich zawodnicy zdobyli łącznie 13 medali: 6 złotych, 3 srebrne i 4 brązowe. Drugim popularnym był Nike Maxfly 2 - 12 medali: 3 złote, 5 srebrnych i 4 brązowe. Trzecim - adidas Prime SP 3 Strung - 3 medale: 2 złote i 1 srebrny.
Jeśli szukasz produktów do biegania, odwiedź nasz sklep stacjonarny lub sprawdź naszą stronę internetową. Niezależnie od tego, czy dopiero zaczynasz swoją przygodę z bieganiem, czy jesteś doświadczonym zawodnikiem, znajdziemy coś idealnie dopasowane do swojego poziomu i potrzeb.
Bądź na bieżąco zapisz się do newslettera
Zapisz się